Już w grupie G reprezentacja Brazylii pokazała prawdziwą moc, zajmując pierwsze miejsce w tabeli. Zaskoczyła jednak porażka z Kamerunem (0:1), choć w trakcie spotkania Canarinhos wyglądali lepiej od swojego rywala.
Zespół Tite udowodnił w poniedziałek, że ostatni mecz był jedynie wypadkiem przy pracy. W 1/8 finału mistrzostw świata w Katarze bez większych problemów rozprawił się bowiem z Koreą Południową (4:0) i już po pierwszej połowie prowadził czterema golami.
Radość kibicom Canarinhos dawały bramki Viniciusa Juniora, Neymara, Lucasa Paquety i Richarlisona, ale także prezentowana w trakcie celebracji samba. Rozentuzjazmowane brazylijskie media chwalą piłkarzy za awans do ćwierćfinału. "45 minut marzeń" - pisze portal uol.com.br.
ZOBACZ WIDEO: Ekspert tłumaczy radość po odpadnięciu z mundialu. "Poprzednie spotkania nas załamały"
"Znasz to uczucie zazdrości, kiedy Hiszpania strzeliła siedem goli Kostaryce, Francja cztery Australii, a Anglia sześć Iranowi? Możesz o tym zapomnieć" - czytamy. Dziennikarz serwisu uważa, że ekipa Tite pokazała w poniedziałek jeszcze większą moc.
Za to Ge Globo zwraca uwagę na powrót Neymara, który zmagał się z kontuzją po pierwszym spotkaniu na mundialu przeciwko Serbii (2:0). "Wraca i robi swoje" - krótko podsumowano. Dodano też, że Brazylia zagrała kapitalnie w ofensywie.
Wiele dobrego o grze Canarinhos napisał także portal terra.com.br. Pierwszą połowę nazwał "brazylijskim tańcem". Dziennikarze serwisu stwierdzili iż po powrocie ważnych zawodników drużyny Tite, ta nie zwracała uwagi na rywala. "Dominacja trwała" - dodano.
Reprezentacja Brazylii w ćwierćfinale mistrzostw świata w Katarze zmierzy się z Chorwacją, która w poniedziałek pokonała Japonię po rzutach karnych.
Zobacz też:
Koncert Brazylijczyków. Tylko spójrz na tę statystykę
Były prezes PZPN o gigantycznej premii dla piłkarzy. "Jest mi żal"