Arsenal zmiażdżył Brighton. Fantastyczny koniec roku "Kanonierów"

PAP/EPA / Vince Mignott / Na zdjęciu: Ben White i Martin Odegaard cieszą się z gola
PAP/EPA / Vince Mignott / Na zdjęciu: Ben White i Martin Odegaard cieszą się z gola

Arsenal w 18. kolejce Premier League mierzył się z Brighton and Hove Albion. "Kanonierzy" rozbili gospodarzy aż 4:2 i powiększyli swoją przewagę w tabeli.

Mecz Arsenalu z Brighton z pozoru miał być jednym z największych hitów 18. kolejki Premier League. Mówimy bowiem o pojedynku lidera tabeli z ósmym zespołem, który upodobał sobie ogrywanie faworytów.

Spotkanie nabrało jeszcze większej rangi, gdy poznaliśmy wyniki wcześniej rozgrywanych meczów. Punkty zgubili bowiem rywale do tytułu dla Arsenalu - Manchesteru City oraz Newcastle United.

Piłkarze Arsenalu wyszli na murawę ze świadomością tego, o co grają w ten sylwestrowy wieczór. Już w drugiej minucie bowiem liderzy Premier League wyszli na prowadzenie za sprawą Bukayo Saki.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ale trafił! Komentator oszalał po tym golu

Anglik doskonale odnalazł się w polu karnym Brighton i skorzystał z odbitej piłki po strzale Martinellego. Ta spadła pod nogi Saki, a młody skrzydłowy bez większych problemów z bliska wpakował ją do siatki.

Jeszcze pod koniec pierwszej połowy Arsenal podwyższył prowadzenie. Tym razem strzelcem gola był znajdujący się w znakomitej formie Martin Odegaard. Norweg odnalazł miejsce przed polem karnym gospodarzy i po uderzeniu piłki w kozioł ta wpadła do bramki.

Na trzeciego gola kibice "Kanonierów" nie musieli czekać zbyt długo. Już dwie minuty po przerwie mieliśmy na tablicy wyników rezultat 0:3. Swojego gola z bliska strzelił także Eddie Nketiah.

Gdy wydawało się, że wszystko jest pod kontrolą, jedną z kontr Brighton wykorzystał Mitoma. Japończyk ze spokojem pokonał Aarona Ramsdale'a i dał swojemu zespołowi nadzieję na korzystny wynik.

Sześć minut później Arsenal powrócił do trzybramkowego prowadzenia. Wszystko za sprawą Martinellego. Brazylijczyk dostał bajeczne podanie od Martina Odegarda i szpicem buta strzelił swojego gola.

Nie nacieszył się jednak Arsenal tym wynikiem zbyt długo. Po kolejnych sześciu minutach błąd Williama Saliby wykorzystał bowiem wprowadzony z ławki Ferguson i znów pozwolił Brighton uwierzyć. Na wierze się jednak skończyło. Goście zgarnęli trzy "oczka" i wyszli na aż siedmiopunktowe prowadzenie w tabeli.

Brighton and Hove Albion - Arsenal FC 2:4 (0:2)
0:1 Saka 2' 
0:2 Odegard 39' 
0:3 Nketiah 47' 
1:3 Mitoma 65' 
1:4 Martinelli 71' 
2:4 Ferguson 77'

Czytaj także:
Największa trauma Roberta Lewandowskiego. "To wciąż boli"
Absurd na MŚ. Szef FIFA wystawił Katarowi laurkę

Komentarze (1)
avatar
levybdg
31.12.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
elegancko, ze arsenal wraca do poziomu jaki jest godny temu klubowi...