Jagiellonia Białystok zakończyła rundę jesienną PKO Ekstraklasy na 13. miejscu w tabeli z dorobkiem zaledwie 18 punktów w 17 meczach. Zespół znalazł się tuż nad strefą spadkową, a na finiszu rozgrywek w 2022 roku "popisał się" serią siedmiu spotkań bez zwycięstwa w tym m.in. kompromitującą porażką z Lechią Zielona Góra (1:3) eliminującą go z Pucharu Polski.
Sportowo klub z Podlasia nie zaliczy ostatnich miesięcy do udanych. Problemów jest jednak zdecydowanie więcej, a skutecznych ich rozwiązań na razie nie widać. Sytuacja mocno przypomina tę z przerwy zimowej sezonu 2007/08, gdy również walczono z kłopotami na wielu polach. Nawet jednak wtedy warunki wyglądały nieco lepiej...
Duże nadzieje, małe efekty
Na początku zeszłego roku w Jagiellonii zaszły spore zmiany. Najważniejszą miały być roszady w zarządzie i pionie sportowym, które zresztą faktycznie początkowo wydawały się niezwykle trafione. Prezes Wojciech Pertkiewicz zaczął od budowania bardzo dobrych relacji z kibicami, a dyrektor sportowy Łukasz Masłowski pierwszymi ruchami wyraźnie podniósł siłę drużyny. Problem w tym, że im więcej czasu mija tym trudniej o pozytywy.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ale trafił! Komentator oszalał po tym golu
Po roku od wspomnianej przebudowy władz klub z Białegostoku ma większość problemów z jakimi musiał się zmagać także wtedy. Co prawda udało się nieco podnieść frekwencje na trybunach, ale finanse są w niezbyt dobrym stanie i trudno zauważyć plan ich poprawy. Fiaskiem zakończyło się długotrwałe "przeciąganie liny" z miastem o prawo wynajmu lóż na Stadionie Miejskim. Latem udało się zarobić na sprzedaży Karola Struskiego, ale już z poszukiwaniem chętnych na Miłosza Matysika i Mateusza Kowalskiego na razie nie ma sukcesu i tak oczekiwanego potencjalnego zysku. Niepowodzeniem zakończyło się zatrudnienie Piotra Nowaka na stanowisku trenera i póki co podobnie wygląda też wybór jego następcy Macieja Stolarczyka.
Wyliczając wszystkie plusy i minusy efektów pracy Pertkiewicza i Masłowskiego trudno byłoby o pozytywną ocenę, ale... No właśnie tu warto przypomnieć o jednej sprawie. Od czasu zatrudnienia w Jagiellonii wspomniany duet zgodnie zapowiadał, że potrzebuje co najmniej trzech okienek transferowych na poprawę sytuacji. Dlatego też trzeba przyznać, że w tej chwili nie da się ich jednoznacznie ocenić.
Właściciele są... i tyle
Należy zauważyć, że działacze Jagiellonii muszą działać w wyjątkowo trudnym dla nich czasie. Jeszcze przed wybuchem pandemii COVID-19 w klubie była nadwyżka finansowa, która jednak znikła wraz z nieudanymi ruchami poprzednio rządzących i innymi stratami wynikającymi z sytuacji na świecie. Tuż przed zmianami pojawiły się natomiast pierwsze od dawna problemy finansowe i zaległości płacowe.
Wiele o sytuacji Jagi mówią też wydarzenia związane z ośrodkiem treningowym. Ostatniej zimy wiatr zniszczył balon nad jednym z boisk, lecz mimo upływu kilku miesięcy nie odbudowano go do dziś. Powodem jest oczywiście brak środków finansowych. W grudniu doszło więc do tak kuriozalnej sytuacji, że zespół z powodu niesprzyjających warunków atmosferycznych trenował w... hali jednej ze szkół.
W przeszłości w tak wyjątkowych sytuacjach można było liczyć na zaangażowanie i wsparcie właścicieli, których Jagiellonia ma... tyłu, że czasem można stracić rachubę. Liczba niestety nie idzie jednak w parze z możliwościami, ponieważ obecnie chęci realnej pomocy z ich strony nie ma. Tak wynika przynajmniej z naszych nieoficjalnych informacji.
Nowi piłkarze poszukiwani, ale...
Jagiellonia wchodzi w 2023 rok z kłopotami na praktycznie każdym możliwym polu i nie inaczej jest oczywiście w sferze sportowej. 2 stycznia pierwszy zespół rozpocznie zgrupowanie w tureckim Belek, które będzie głównym punktem przygotowań do rundy wiosennej Ekstraklasy i walki o utrzymanie. Choć w kadrze widać wyraźne braki to o wzmocnieniach na razie można tylko pomarzyć.
Jak ustaliliśmy, w białostockim klubie pracuje się nad kilkoma ruchami. Nie są one jednak znaczące. Masłowski poszukuje zawodników mogących być wzmocnieniem na kilka pozycji m.in. stopera i środkowego pomocnika. Problem w tym, że musi poruszać się w bardzo skromnych warunkach finansowych, więc pole manewru ma mocno ograniczone. Ponadto przewijały się pomysły rozwiązania umów z Ivanem Runje czy Godfrey'em Stephenem Bitokiem, ale na razie nie zakończyły się one powodzeniem tak jak ostatnio w przypadku Konrada Wrzesińskiego. Działacze wciąż natomiast liczą po cichu na oferty z Zachodu za Matysika lub Kowalskiego, które mogłyby nieco pomóc w poprawie sytuacji przynajmniej na najbliższe miesiące.
Plan sportowy w Jagiellonii istnieje i jest znany od dłuższego czasu. Kluczowe ma być lato tego roku, podczas którego szykuje się większa rewolucja w zespole. Z końcem czerwca wygasną kontrakty kilkunastu piłkarzy, a tym samym spore rezerwy zyska budżet płacowy. To umożliwi większe działania na polu transferowym. Jak duże to już jednak będzie zależeć od najbliższych miesięcy i ewentualnej sprzedaży piłkarzy. W tym okresie wyjaśni się też czy można wiązać dłuższą przyszłość ze Stolarczykiem, którego na razie zarząd zwalniać nie planuje.
Kuba Cimoszko, dziennikarz WP SportoweFakty