Prezes PZPN Cezary Kulesza w swoim stylu długo utrzymywał w tajemnicy, kto zostanie nowym trenerem reprezentacji Polski. Jego zamiary zostały odkryte dopiero na dzień przed oficjalną prezentacją, gdy na warszawskim lotnisku pojawił się Fernando Santos.
Jak informuje Interia, Kulesza grał jednak na dwa fronty i miał zawarte porozumienie ws. długości i wysokości kontraktu także z innym kandydatem - Vladimirem Petkoviciem. Po informacji o zakończeniu kontraktu Czesława Michniewicza Bośniak od razu znalazł się w gronie poważnych kandydatów do przejęcia posady, ale szanse stracił na ostatniej prostej.
"Petković poczuł się wykiwany jak rok wcześniej Adam Nawałka, który miał już nawet sprawdzony przez prawników kontrakt, gdy prezes Kulesza zdecydował się sięgnąć po Czesława Michniewicza" - informuje Interia.
Okazuje się, że Petković spotkał się nawet w Szwajcarii z sekretarzem generalnym polskiego związku, Łukaszem Wachowskim. Odpowiedź ws. ewentualnej pracy miał dostać do ostatniej soboty, ale jego telefon milczał.
Petković w latach 2014-2021 prowadził reprezentację Szwajcarii, z którą największy sukces osiągnął półtora roku temu, awansując do ćwierćfinału Euro 2020. Ostatnio pracował w Girondins Bordeaux.
Czytaj też:
-> Legendarny piłkarz ostrzega przed nowym selekcjonerem. "To będzie problem"
-> Wystarczył jeden telefon. To Boniek usłyszał o Santosie
ZOBACZ WIDEO: Kadra nas zniechęciła. "Są tam tylko przegrani"