To nowy mistrz Polski? "Tylko jedno może ich zatrzymać"

WP SportoweFakty / Damian Filipowski / Na zdjęciu: Michał Żewłakow
WP SportoweFakty / Damian Filipowski / Na zdjęciu: Michał Żewłakow

- Zobaczymy, czy stworzy się w lidze jakaś opozycja, która będzie potrafiła choć trochę uprzykrzyć życie Rakowowi - zastanawia się przed startem rundy wiosennej PKO Ekstraklasy Michał Żewłakow, ekspert Canal+.

W piątek, po rekordowo krótkiej przerwie zimowej, rozgrywki wznowi PKO Ekstraklasa. Faworytem do mistrzostwa Polski jest Raków Częstochowa, który ma aż dziewięć punktów przewagi nad resztą stawki. Ale ekipa Marka Papszuna czuje się już mistrzem? Jak gra w Lidze Konferencji Europy wpłynie na Lecha Poznań? Czy Widzew Łódź jest w stanie powtórzyć kapitalną grę z jesieni? I kto pożegna się z ligą?

O tym wszystkim rozmawiamy z Michałem Żewłakowem, 102-krotnym reprezentantem Polski, byłym kapitanem Biało-Czerwonych, byłym dyrektorem sportowym Legii Warszawa, a dziś ekspertem pokazującej ligę stacji Canal+.

Tomasz Galiński, WP SportoweFakty: Stęsknił się pan za polską piłką czy mundial wypełnił lukę?

Michał Żewłakow, były piłkarz m.in. Polonii Warszawa, Anderlechtu, Olympiakosu i Legii Warszawa, reprezentant Polski, obecnie ekspert Canal+: Przyznam szczerze, że bardzo mi się dłużył ten czas. Przy mistrzostwach świata nie brałem czynnego udziału, bardziej emocjonowałem się nimi jako kibic, szczególnie przy meczach reprezentacji Polski. A później? Cóż, łatwo nie było. Dla mnie polska liga i mecze co tydzień są inną formą odmierzania czasu. Cieszę się, że rozgrywki wracają, a my będziemy mogli co tydzień mieć nadzieję albo trochę się podenerwować.

ZOBACZ WIDEO: Rekordowa premia dla Fernando Santosa. Stąd PZPN znalazł pieniądze

Denerwować się będą przede wszystkim kibice drużyn z miejsc 2-18. Podziela pan opinię, że Raków Częstochowa praktycznie jest już mistrzem Polski? Dziewięć punktów przewagi to bardzo dużo, szczególnie znając podejście do pracy Marka Papszuna.

Moim zdaniem większość kibiców zastanawia się nie czy Raków będzie mistrzem, a czy istnieje jakieś zjawisko, które może powstrzymać ten zespół. Myślę, że wszyscy widzą go jako mistrza Polski. To zdecydowany faworyt, ale pierwszy mecz po przerwie zawsze jest niewiadomą. To trochę takie mecze-pułapki. Nie gra się przyjemnie, zresztą mam jeszcze w pamięci swoją karierę. Grając w Belgii, w Grecji czy nawet w Legii po powrocie. To są bardzo trudne i wymagające spotkania, jeśli wychodzi się na boisko przeciwko drużynie, która nie jest zdefiniowana jako ta grająca otwarty futbol. Zobaczymy czy stworzy się w lidze jakaś opozycja, która będzie będzie potrafiła choć trochę uprzykrzyć życie Rakowowi.

Będąc w Legii też zajmowaliście pierwsze miejsce w lidze po rundzie jesiennej w sezonie 2012/13 i finalnie zdobyliście mistrzostwo, choć wtedy przewaga wynosiła cztery punkty, a nie dziewięć. 

Nie wiem czy był to w jakimkolwiek stopniu porównywał, bo jednak przewaga czterech punktów to dość mało. Wpadka w jednym meczu z niżej notowaną drużyną powoduje nerwówkę i brak jakichkolwiek gwarancji. Myślę, że dziś piłkarze Rakowa w ogóle nie patrzą na tę przewagę nad resztą stawki. Tam nie ma podejścia, że połowa roboty została zrobiona, a teraz już z górki. Mam wręcz wrażenie, że przed nimi dużo bardziej wymagająca runda, bo Raków stał się drużyną, od której będziemy wymagać tego samego, co w czasach prosperity Lecha Poznań czy Legii Warszawa. A gra z obciążeniem psychicznym, że coś musisz nie jest tak komfortowa, jak w przypadku ataku z drugiej lub trzeciej pozycji.

Na obozie w Turcji zagrali cztery sparingi i w każdym strzelili po minimum trzy gole. Ograli choćby Karabach Agdam. Wyglądali bardzo korzystnie, nawet jeśli były to tylko mecze towarzyskie.

Są bardzo mocni, natomiast porównując kadrę Rakowa i np. Lecha Poznań, to uważam, że są bardzo zbliżone. Powiedziałbym nawet, że w Lechu są piłkarze, których bardziej się szanuje. Ale biorąc pod uwagę siłę mentalną, determinację, pewnego rodzaju powtarzalność i dążenie do celu, to Raków jest zdecydowanie najsilniejszy. U trenera Papszuna fundamentem jest mentalność. Bez znaczenia jaki zawodnik tam przychodzi, to on musi się dostosować do warunków i funkcjonowania drużyny. Tam nie ma miejsca na błędy. Patrzę też na okienko transferowe w wykonaniu Rakowa i odnoszę wrażenie, że było bardzo spokojne. Trochę taki dobry żurek, ale bez kiełbasy.

Michał Żewłakow w Polsce występował w barwach Polonii i Legii Warszawa
Michał Żewłakow w Polsce występował w barwach Polonii i Legii Warszawa

Generalnie nie było wielkiego szaleństwa na rynku transferowym. Mówimy tu o całej lidze.

Zdecydowanie. Było bardzo spokojnie i to bez wskazywania, że jedna drużyna wyglądała lepiej, inna gorzej. Za bardzo nic się nie działo. Nie wiem czy jest to kwestia nowej polityki w klubach czy po prostu finansów. Raczej byłbym za tą drugą opcją. Być może to zapoczątkuje pewien trend, gdy kluby chętniej będą sięgać po piłkarzy ze swojej akademii. Natomiast patrząc całościowo na to okienko, to chyba pierwszy raz od dłuższego czasu brakuje wielkich niespodzianek i wielkich nazwisk.

Czy w Legii istnieje życie bez Josue? Zostało mu pół roku kontraktu i sporo mówi się, że to może być jego ostatnia runda w Ekstraklasie.

Myślę, że najgorsze to ciągle wmawiać sobie, że w jakimś klubie nie istnieje życie bez danego piłkarza. Pamiętam jeszcze z Zagłębia Lubin, że cały czas powtarzano, że wszystko tam zależy od gry Filipa Starzyńskiego. To pułapka, gdy drużyna jest uzależniona od jednego piłkarza. W Legii jest paru zawodników, którzy mogą pociągnąć ten zespół. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że Josue jest kimś nieodzownym w tym sezonie, natomiast patrząc na niego nie powiedziałbym, że jest to ktoś nie do zastąpienia.

Legia co roku chce walczyć o mistrzostwo, natomiast czy drugie miejsce w tym sezonie będzie trzeba uznać jako sukces? Szczególnie mając w pamięci poprzednie rozgrywki. Delikatnie rzecz ujmując - niezbyt udane.

Jeżeli Legia zakończy sezon na drugim miejscu, to trzeba powiedzieć, że w tym stanie, w tej kondycji finansowej, będzie to sukces trenera Kosty Runjaicia, piłkarzy i całego sztabu. Sam jestem ciekaw jak Legia będzie wyglądać na wiosnę, a jestem przekonany, że ani Lech, ani Pogoń życia jej nie ułatwią.

W przypadku Lecha musimy pamiętać o Lidze Konferencji Europy. To może mieć delikatny wpływ na postawę w lidze.

To zagadka, natomiast wyobrażam sobie, że jednym z celów Lecha na ten sezon jest zajęcie w lidze miejsca, które pozwoli również w przyszłym sezonie rywalizować w europejskich pucharach. W Pucharze Polski już ich nie ma, więc pozostaje tylko liga.

Nie możemy nie wspomnieć o Widzewie Łódź, za którym rewelacyjna jesień.

Ja bym powiedział to samo o dwóch drużynach - Wisła Płock i Widzew Łódź. W jednym przypadku dużo dała zmiana trenera, w drugim byliśmy świadkami euforii po awansie. Weszły na taki poziom, że dodają kolorytu naszej lidze. Wisła nie jest już drużyną, która jakiś czas temu męczyła oczy kibiców swoją grą. Prezentuje się ładnie, widowiskowo i aż chce się ją oglądać. Wiosna pokaże czy jest tam odpowiednia mentalność i zobaczymy czy ci zawodnicy mają chęć walczyć o coś więcej. Widzew z kolei ma jedną cudowną rzecz - atmosferę na stadionie. Mam wrażenie, że nawet jeśli któryś z piłkarzy nie jest w formie i w pewnym momencie klęknie ze zwątpieniem, to ta publika nie pozwoli, by kryzys trwał zbyt długo. Kiedyś już to powiedziałem, ale trener Janusz Niedźwiedź stworzył "mały Raków". Widzew staje się coraz bardziej solidny.

Marek Papszun prowadzi Raków do mistrzostwa Polski
Marek Papszun prowadzi Raków do mistrzostwa Polski

Rozmawialiśmy o zespołach z góry tabeli, a jak pan spogląda do strefy spadkowej, to dostrzega jakiekolwiek argumenty przemawiające za tym, by Piast Gliwice, Korona Kielce lub Miedź Legnica jednak wygrzebały się z dna?

Powiem trochę paradoksalnie - wszystko zależy do Lechii Gdańsk.

Tam to w ogóle jest bałagan.

Ujmę to ładnie, nieścisłości i pewne problemy natury strukturalnej lub biurowej powodują, że ta drużyna od początku sezonu wygląda, jakby przechodziła jakąś ciężką grypę. Ostatni mecz w 2022 roku co prawda wygrała, ale prawdę mówiąc nie miała prawa tego zrobić. Nie potrafię powiedzieć o Lechii nic wiążącego. Jest nowy wiceprezes, nowy dyrektor sportowy Łukasz Smolarow, ale został on postawiony w bardzo trudnej sytuacji. Żadnemu zespołowi nie można odbierać szans, ale myślę, że wszystko rozegra się właśnie między tą czwórką.

Najgorzej wygląda sytuacja Miedzi. Tylko dwanaście punktów, choć po zmianie trenera coś drgnęło.

Było widać zmianę pod koniec rundy, ale najważniejsza będzie poprawa gry w defensywie. Miedź potrafi zdobywać bramki, natomiast w tyłach często lubią zagrać na zasadzie "kuchnia polska", czyli zaserwować kilka klopsów.

Uważa pan, że po świetnym mundialu zmieni się postrzeganie Szymona Marciniaka wśród polskich kibiców na lepsze? Wiemy już, że w pierwszej wiosennej kolejce go zabraknie.

Przez ludzi związanych z futbolem od zawsze była to osoba szanowana i ceniona. Rzeczywiście, niektórzy niedzielni kibice lubią sobie czasem napisać coś na Twitterze i faktycznie potrafili po jakichś kontrowersyjnych decyzjach napisać przykre rzeczy pod adresem sędziego, natomiast mistrzostwa świata tylko potwierdziły, że jest to fachowiec pełną gębą. Człowiek, który potrafi zarządzać meczem, nie boi się podejmować trudnych decyzji. W moim odczuciu od zawsze był kimś, kto chce wprowadzić spokój na boisku, a nie na siłę udowadniać, że to on jest najważniejszy. Ten finał był jego najlepszą wizytówką.

Na koniec o pana pracy w telewizji. Sprawia panu frajdę bycie ekspertem? Jak się pan w tym odnajduje? Wcześniej piłkarz, dyrektor sportowy. Teraz zupełnie inna rola.

Na pewno jest to praca, która daje satysfakcję. W ciągu tygodnia zbyt wiele roboty nie ma, ale przychodzi weekend, zaczyna się ligowa kolejka... można wyjechać z domu, poobcować ze sportem w takiej bezpośredniej formie. Już nie jako piłkarz czy dyrektor sportowy, ale mimo wszystko jestem blisko piłki. Dlatego też trochę za tym tęskniłem. To zdecydowanie inaczej odmierza czas w życiu. Dla osoby pracującej w telewizji życie bez Ekstraklasy jest po prostu szare, nijakie.

Pamiętam wywiad dla "Przeglądu Sportowego" sprzed około trzech lat i mówił pan wtedy, że nigdy nie był profesjonalistą. No to mam wrażenie, że pracując jako ekspert telewizyjny trzeba było w końcu stać się profesjonalistą, bo kibic znany jest z tego, że nie wybacza błędów.

Jeszcze przed podjęciem pracy w telewizji zastanawiałem się jak to będzie wyglądać. Żeby było jasne, nie jestem omnibusem, nie jestem nieomylny. Też popełniam błędy. Chcę przedstawiać piłkę i mówić o niej moimi oczami. Kibic może się tym znudzić, ale nie musi. Nie chcę stawiać tez, z którymi wszyscy będą się zgadzali tylko dlatego, że zagrałem 102 mecze w reprezentacji. Mówię tak jak widzę piłkę. Kibic może mnie za to lubić, a równie dobrze może stwierdzić, że ten gość mnie nie fascynuje i jest z innej planety.

rozmawiał Tomasz Galiński, WP SportoweFakty

*

Rundę wiosenną PKO Ekstraklasy zainauguruje w piątek spotkanie Miedź Legnica - Radomiak Radom. Drugi piątkowy mecz Stal Mielec - Lech Poznań będzie dostępny bez żadnych opłat dla wszystkich. Canal+ udostępni bowiem relację z tego spotkania za darmo na swoim kanale w serwisie YouTube.

To nowość w pokazywaniu PKO Ekstraklasy (pierwsza w historii transmisja z meczu ekstraklasy na YouTube). Początek wydarzenia o godz. 20, gdy rozpocznie się Super Piątek. Transmisja będzie dostępna wyłącznie na terenie Polski.

CZYTAJ TAKŻE:
Skład Lechii nie jest zamknięty. Gdańszczanie szukają zawodnika na konkretną pozycję
"Sam mogę o tym zdecydować". Podolski mówi o zakończeniu kariery

Źródło artykułu: WP SportoweFakty