Pomocnik Barcelony bada grunt pod transfer. Skontaktował się z byłym kolegą z drużyny

Getty Images / David S. Bustamante/Soccrates / Na zdjęciu: Franck Kessie
Getty Images / David S. Bustamante/Soccrates / Na zdjęciu: Franck Kessie

Franck Kessie jest w FC Barcelonie od lata poprzedniego roku, a już od pewnego czasu mówi się o jego potencjalnym odejściu. Teraz plotki o transferze nabierają na sile.

Podczas zimowego okna transferowego pojawiały się informacje mówiące o tym, że Franck Kessie może pożegnać się z FC Barceloną zaledwie po jednej rundzie. A to ze względu na to, że reprezentant Wybrzeża Kości Słoniowej nie prezentował się zbyt dobrze na boisku i dodatkowo, byli na niego chętni.

Najbardziej zainteresowany jego sprowadzeniem był Inter Mediolan, który bardzo dobrze zna go z jego przygody w lidze włoskiej. Tam Iworyjczyk sprawdzał się wzorowo i Nerazzurri zapewne uznali, że taki zawodnik im się przyda. Wtedy Barca chciała, aby w zamian do niej trafił Marcelo Brozović.

I wiele wskazuje na to, że latem ten temat wróci na wokandę, bo światło dzienne ujrzały informacje mówiące o tym, że Kessie bada grunt pod transfer właśnie do Interu. Z doniesień "La Gazzetta Sportiva" wynika, że 26-latek skontaktował się z Hakanem Calhanoglu, aby wypytać go o możliwości w mediolańskim klubie.

ZOBACZ WIDEO: Piłkarz o nietypowym... nazwisku zaproponowany Legii. Robiłby furorę w Polsce!

Obaj panowie znają się z czasów wspólnej gry w Milanie i Iworyjczyk miał pytać Turka o to, jak wygląda sytuacja w jego obecnym zespole. Oczywiście w grę wchodziłby transfer podczas letniego okna transferowego, już przed kolejnym sezonem, a teraz trener Barcelony, Xavi, liczy na swojego zawodnika i będzie dawał mu szanse do gry.

Bo z kontuzją wypadł Sergio Busquets i hiszpański szkoleniowiec musi szukać innych rozwiązań w środku boiska. Dlatego też Kessie z pewnością będzie grał więcej, a dodatkowo Blaugrana chce powalczyć na wielu frontach, więc będzie miał, kiedy łapać minuty. I po sezonie być może odejdzie do Interu.

Czytaj też:
Nie uwierzysz, jak nazwał Lewandowskiego
Kolejne kłopoty Jana Bednarka

Komentarze (0)