Ostatnie tygodnie dla Juventus FC nie należą do najłatwiejszych. Właściwie można powiedzieć, że na klub z Turynu spadły bardzo mocne ciosy, które w powietrzu wisiały od naprawdę dosyć długiego czasu.
Mówimy tu oczywiście o karze punktowej, jaką dostało Juve za nieprawidłowości finansowe. Jak na razie zespół ze stolicy Piemontu otrzymał karę w wysokości odjęcia "tylko" piętnastu "oczek" w tabeli Serie A.
Dlatego tak ważne są kolejne zwycięstwa, aby dać sobie szansę na przyzwoity ligowy wynik. W meczu z ACF Fiorentiną długo wydawało się, że Juve wygra skromnie 1:0. W 90. minucie gola na 1:1 strzelili jednak goście.
System VAR, a konkretnie - półautomatycznego wykrywania spalonych, anulował tego gola z powodu minimalnego przekroczenia przepisów. Mówimy tu dosłownie o kilku centymetrach pięty, która delikatnie wystawała za linię wyznaczaną przez defensora Juve.
- Szczerze mówiąc, wydawało mi się to faulem, potem został uznany za spalonego, ale nie byłem tego świadomy. Ale to miłe, pierwszy raz wygrałem po nieuznanym golu w 90. minucie. Zwykle nam się to zdarza - powiedział po meczu Wojciech Szczęsny wyraźnie, odwołując się do sytuacji, w której gola anulowano Arkadiuszowi Milikowi.
Czytaj także:
Największa trauma Roberta Lewandowskiego. "To wciąż boli"
Absurd na MŚ. Szef FIFA wystawił Katarowi laurkę