Cały świat to widział. Ciężarówki z trumnami wyjeżdżały jedna za drugą

Twitter / FABIO CONTI / Na zdjęciu: Bergamo, marzec 2020 roku
Twitter / FABIO CONTI / Na zdjęciu: Bergamo, marzec 2020 roku

To jeden z najbardziej zatrważających obrazków pandemii koronawirusa: dziesiątki wojskowych ciężarówek opuszczało Bergamo ze zmarłymi na COVID-19. 19 lutego mijają trzy lata od meczu Atalanta - Valencia, który został nazwany "bombą biologiczną".

- To była połowa lutego, nie wiedzieliśmy, że wirus już tu jest. Z tego co mówią naukowcy, krążył w Europie już w styczniu, więc bardzo prawdopodobne, że 40 tys. kibiców podczas meczu wymieniło wirusa między sobą. Inni spotkali się tego wieczoru w domach, barach i zrobili to samo. Wirus zaczął rozprzestrzeniać się bardzo szybko - przyznał Giorgio Gori, burmistrz Bergamo.

- Niestety, to była bomba biologiczna - dodał cytowany przez "Corriere della Sera" doktor Fabiano Di Marco, ordynator oddziału pulmonologii szpitala im. Jana XXIII w Bergamo.

To był 19 luty 2020 roku. Dwa dni później we Włoszech potwierdzono pierwszy przypadek koronawirusa. Niedługo później eksperci jednoznacznie stwierdzili, że epicentrum wirusa znajduje się w Lombardii, czyli w regionie, w którym rozegrano mecz Atalanty z Valencią.

Wielkie święto

Mecz Ligi Mistrzów nie odbył się w Bergamo, gdzie swoją siedzibę ma Atalanta. Stadion nie spełniał bowiem wymogów UEFA, więc klub skorzystał z obiektu San Siro w Mediolanie. Na trybunach pojawiło się ponad 44 tys. osób, a więc jedna trzecia populacji całego Bergamo.

Dla tego miasta to był niezwykle ważny mecz. Drużyna, która zadziwiała we Włoszech, chciała teraz pokazać się całemu światu w Lidze Mistrzów. Cały region żył tym spotkaniem.

- Miasto ma 120 tys. mieszkańców, więc jedna trzecia pojechała za nami do Mediolanu. To był historyczny mecz dla Atalanty, coś wyjątkowego, Liga Mistrzów! Moja żona jechała na ten mecz samochodem. To jakieś 60 kilometrów. Normalnie jedzie się 40 minut, ale tego dnia jechała trzy godziny. Na autostradzie tworzyły się korki - opowiadał Alejandro Gomez, piłkarz Atalanty.

Atalanta pokazała na boisku wielką moc. Rozbiła Hiszpanów 4:1 i przed rewanżem miała ogromną zaliczkę. Wszyscy fetowali. Nikt się nie spodziewał, jak dramatyczne skutki będzie miał ten mecz.

Mecz Atalanta - Valencia, 19.02.2020 r. / Fot. Giuseppe Maffia/NurPhoto via Getty Images)
Mecz Atalanta - Valencia, 19.02.2020 r. / Fot. Giuseppe Maffia/NurPhoto via Getty Images)

Miasto duchów

Koronawirus szybko wdarł się do Bergamo. Lawinowo zaczęła rosnąć liczba zakażonych. - Wcześnie rano wszedłem na izbę przyjęć. Nigdy nie zapomnę tego widoku: wojna. Nie znajdę innej definicji. Wszędzie pacjenci z ciężkim zapaleniem płuc, dyszący. Na noszach, na korytarzach. Wszystkie sale pełne. Dziennie zużywaliśmy 5000 masek ochronnych. Panowała panika. Zostańcie w domach - apelował Fabiano di Marco w rozmowie z "Corriere dello Sport".

Miejscowe krematoria i kostnice były przepełnione. Rząd podjął decyzję, że wojsko zacznie wywozić zmarłych na COVID-19 do innych regionów, które nie były w epicentrum wirusa. Zatrważający widok wojskowych ciężarówek widzieli wszyscy na świecie.

Samo miasto świeciło pustkami. Ludzie w obawie przed koronawirusem siedzieli w domu. - Na starym mieście, gdzie zawsze są tłumy, nie było nikogo. Bergamo nie jest wielką metropolią, ale na ulicach zawsze widzi się dużo ludzi. Na starówce, nieważne o której godzinie, było mnóstwo turystów i mieszkańców. A teraz to miasto widmo. W jego dolnej strefie ludzi jest trochę więcej, ale i tak wygląda to jak opustoszałe miasto. Wszystko zamknięte, nie ma nikogo. Bardzo niecodzienny widok, który rzuca się w oczy - mówiła w rozmowie z WP SportoweFakty siatkarka Malwina Smarzek, która mieszkała wówczas w Bergamo.

Jeżeli chciało się pojechać gdzieś dalej samochodem, trzeba było mieć specjalne pozwolenie. Policja, wojsko mogły cię zatrzymać i o nie poprosić. Pozwolenie dostawało się jedynie wtedy, kiedy miało się ważny powód, żeby odbyć podróż.

Rewanżowy mecz pomiędzy Atalantą a Valencią rozegrano na początku marca. Tym razem na stadion nie wpuszczono kibiców, a Atalanta znów wygrała i awansowała do kolejnej rundy. To był ostatni mecz Atalanty w tym okresie. W całej Europie zawieszono rozgrywki z powodu rozpowszechniającego się wirusa. Liga Mistrzów wróciła do gry dopiero w sierpniu. Wówczas Atalanta przegrała z PSG 1:2.

We Włoszech na koronawirusa zmarło 187 tys. osób. Aż 45 tys. w samej Lombardii. To o ponad 30 tys. więcej niż w drugim najbardziej dotkniętym regionie we Włoszech.

Bartosz Zimkowski, WP SportoweFakty

Źródło artykułu: WP SportoweFakty