Niespodziewany transfer FC Barcelony

Getty Images / Shaun Clark / Na zdjęciu: Julian Araujo
Getty Images / Shaun Clark / Na zdjęciu: Julian Araujo

Wydawało się, że transfer Meksykanina ostatecznie upadł po tym, jak FC Barcelona nie zdążyła go sfinalizować przed zamknięciem styczniowego okienka. Według dziennikarza Fabrizio Romano, nastąpił jednak zwrot akcji ws. Juliana Araujo.

Julian Araujo obecnie występuje w Los Angeles Galaxy. Wcześniej zbierał szlify w amerykańskiej akademii FC Barcelony, więc Katalończycy doskonale znają jego potencjał.

21-letni defensor urodził się w Kalifornii. W przeszłości reprezentował Stany Zjednoczone na poziomie reprezentacji młodzieżowej, jednak w 2021 roku doszło do sporej zmiany w jego karierze. 9 grudnia zadebiutował już w dorosłej kadrze, lecz tym razem w barwach Meksyku, dla którego rozegrał jak dotąd jedynie trzy spotkania: przeciwko Chile (debiut), Panamie (3 lutego 2022 roku) oraz Surinamowi (12 czerwca).

Przypomnijmy, że w styczniu zabrakło kilkunastu sekund, by sfinalizować przenosiny Araujo do Barcelony. FIFA od razu, bezwzględnie odrzuciła możliwość zatwierdzenia przenosin Meksykanina, jednak przedstawiciele Barcy złożyli odwołanie do międzynarodowego Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu.

ZOBACZ WIDEO: Niemoc Lewandowskiego w ostatnich meczach. "Złość rośnie"

Wygląda na to, że FC Barcelona jest pewna wygranej w tym sporze, bowiem jak informuje dziennikarz Fabrizio Romano, prawy obrońca w czwartek pojawi się w stolicy Katalonii i przejdzie testy medyczne. Ma podpisać kontrakt z Katalończykami do czerwca 2026 roku, a cała transakcja ma opiewać łącznie na mniej niż 4 miliony euro. Nowy nabytek ma także z wysokości trybun obejrzeć najbliższy mecz Barcy w Lidze Europy.

Mecz pomiędzy Barceloną i Manchesterem United odbędzie się w czwartek 16 lutego, a jego początek wyznaczono na godzinę 18:45. Spotkanie będzie można obejrzeć za pośrednictwem platformy Viaplay.

Zobacz także:
Londyn zdobyty przez Manchester City. Zmiana lidera w Premier League
Spokój Realu Madryt. Benzema zbliżył się do Lewandowskiego

Źródło artykułu: WP SportoweFakty