Koniec 2022 roku Daniemu Alvesowi będzie kojarzył się z koszmarem. Brazylijczyk bowiem w sylwestra miał dopuścić się przestępstwa seksualnego w jednym ze znanych mu dobrze klubów w Barcelonie.
Sprawa bardzo szybko wyciekła do mediów, a Alves trafił tymczasowo do więzienia. Przestępstwo, o które jest oskarżone w Hiszpanii karane jest bardzo surowo. Mówimy tu bowiem o maksymalnej karze ponad 10 lat więzienia.
Kataloński "Sport" podaje nowe szczegóły w tej sprawie. Dziennikarze na światło dzienne pokazują policyjny raport. "Napaść na tle seksualnym w klubie nocnym Sutton. Telefon od kierownika. Zgłoś, że dziewczyna mówi, że była molestowana seksualnie. Doszło do kontaktu fizycznego. Obie strony są na miejscu zdarzenia. Na wszelki wypadek wzywają karetkę" - w taki sposób o 4:57 rano miało zacząć się całe wydarzenie.
ZOBACZ WIDEO: Katastrofalny błąd Bednarka, świetny mecz "Lewego". Tym żyje polska piłka - Z Pierwszej Piłki #30
Ofiara Alvesa miała nie być jedyną, która zgłaszała skargi na działania byłego gwiazdora FC Barcelony. "Agenci pojawili się w dyskotece o 5:11 i o 5:41 i już w raporcie jasno dają do zrozumienia, że jest to możliwa napaść na tle seksualnym, po tym jak młoda kobieta wyjaśniła im, co wydarzyło się w dyskotekowej łazience" - czytamy dalej.
"O godzinie 05:46 z raportu wynika, że sprawcy napadu już nie ma na miejscu, natomiast o godzinie 06:01 z dokumentu wynika, że dziewczyna wraz z dwoma koleżankami zostaje przewieziona do szpitala" - napisano w dalszej części raportu.
Dani Alves wystąpił już o tymczasowe zwolnienie z aresztu. Razem ze swoimi prawnikami czeka na decyzję sądu w tej sprawie.
Czytaj także:
Z mundialu będą wracać w strachu. Grozi im nawet kara śmierci
Tragedia w Katarze. Pojechał tam, by zajmować się mundialem