To się Lewandowski wpakował. "I po co mu to było?" [OPINIA]

PAP/EPA / Adam Vaughan / Na zdjęciu: Robert Lewandowski
PAP/EPA / Adam Vaughan / Na zdjęciu: Robert Lewandowski

Przejście do Barcelony miało być spełnieniem marzeń o Złotej Piłce. Polak stanął na rzęsach, by odejść z Bayernu. Jego były zespół gra dalej w Lidze Mistrzów, Barca odpadła z Ligi Europy. Po co mu to było?

Rzeczywistość wydaje się brutalna dla Roberta Lewandowskiego. Jego były klub, Bayern Monachium, tydzień temu pokonał naładowany gwiazdami i kasą Paris Saint-Germain 1:0 w pierwszym meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów. Tymczasem Barcelony w LM już nie ma, a o przetrwanie na europejskich salonach i ugranie jak najwięcej do klubowego sejfu biła się w Lidze Europy. Ta batalia już się skończyła. W czwartek ostatecznie poległa z Manchesterem United, wynik dwumeczu 3:4.

"Po co ci to było, Robert?" - pytają od ostatniego gwizdka kibice i niektórzy eksperci. Gdyby został w Bayernie, niemal na bank miałby pewną fazę play-off Ligi Mistrzów i mistrzostwo Niemiec. Ale Polak latem wybrał Barcelonę. Wielką markę z niepewną przyszłością, bo Joan Laporta podnosi klub z finansowej katastrofy. Uruchamia kolejne dźwignie finansowe, stawia na młodych, a ostatnio zmaga się ze skandalem po ujawnieniu zależności finansowych między klubem a hiszpańskim sędzią. Spokojne i ułożone Niemcy zamienił na hiszpańskie szaleństwo zakrawające o piekiełko.

Ale tego właśnie chciał najlepszy polski piłkarz - kolejnych wyzwań. Jest świadomy, że z takimi umiejętnościami poradzi sobie wszędzie. Dlatego zdecydował się być jednym z nowych filarów, następcą Lionela Messiego w legendarnym klubie. Bez względu na sytuację w europejskich pucharach FC Barcelona to zespół, który straszy rywali i pobudza wyobraźnię kibiców. Kto kiedykolwiek widział na żywo Camp Nou i szaleństwo jej kibiców na całym świecie ten wie, jak wielka pokusa to była dla "Lewego".

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: dla takich akcji przychodzi się na stadion

- Nie chciałem grać całe moje życie w tej samej lidze - mówił Lewandowski po przejściu do Hiszpanii. Nadszedł czas na zmiany. Zmianę klimatu, ligi i swojej roli w światowej piłce. Bo choć jego wiek biologiczny jest dużo młodszy niż jego faktyczne 34 lata, umiejętności nadal ma na najwyższym poziomie, to nie jest też egoistą i chce wychować kolejne pokolenie, które zdobędzie szczyty.

"Mundo Deportivo" nazwało jesienią Polaka "nauczycielem". Hiszpanie byli w szoku tym, jak Lewandowski skupiał uwagę na młodych zawodnikach. Pod swoje skrzydła wziął przede wszystkim Gaviego, Pedriego, Alejandro Balde czy Ansu Fatiego. Chce, by oni wzięli schedę po nim i walczyli o miano największych w światowej piłce.

Hiszpański dziennik pisał o wskazówkach dietetycznych, które im przekazywał. By zrezygnowali z napojów gazowanych. Mówił też, jak przygotować się na życie na europejskich salonach. Polecił naukę języka angielskiego. Tak złapał z nimi chemię. Kiedy nastolatki na całym świecie przeglądając Instagrama i Tik Toka zachwycają się umiejętnościami i urokiem Gaviego, obok niego na zdjęciach jest uśmiechnięty "Lewy", wcielający się powoli w rolę wychowawcy i klubowego nestora.

Nie odrzucił swojego głodu rekordów. Na starcie przebijał osiągnięcia innych znakomitych debiutantów w Barcelonie, idzie po koronę króla strzelców La Liga i zdobył Superpuchar Hiszpanii. Dla Barcelony strzelił już 25 goli.

W czwartkowym meczu z Manchesterem United Lewandowski strzelił gola z rzutu karnego, a w doliczonym czasie gry miał wyborną okazję na wyrównanie. Piłkę niemal z linii bramkowej wybił mu Raphael Varane. I to pokazało różnicę między Barcą a angielskim gigantem. Lider La Liga nadal nie rozwiązał problemu z obroną, w europejskich pucharach tracił dwie bramki na mecz. Rywalom skórę ratował Raphael Varane, a problemy w środku rozwiązywał wybitny Casemiro, pięciokrotny zwycięzca Ligi Mistrzów kupiony latem za blisko 70 mln euro.

Barcelona kończy grę w Europie z ogromnym niedosytem. Każdy spodziewał się dużo lepszego wyniku i większych premii z tytułu uczestnictwa w rozgrywkach UEFA. W Katalonii muszą się z tym szybko pogodzić, bo nadal są w grze o mistrzostwo i puchar Hiszpanii. Ten sezon jest do uratowania, a Lewandowski musi teraz dać młodzieży kolejną lekcję - z podnoszenia się po dużych niepowodzeniach.

Maciej Siemiątkowski, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj też:
Ocenili Lewandowskiego po meczu na Old Trafford. Jedna nota szokuje!
Niepokoją się tym, co zrobił Lewandowski po golu. Też to zauważyłeś?

Komentarze (51)
avatar
ggdd
25.02.2023
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
... napisał Siemiątkowski. Którego sukcesem życiowym było zostanie pismakiem w brukowcu... 
avatar
Adamecki
25.02.2023
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Wygląda na to, że redaktor Maciej Siemiątkowski wpisuje się w trend krytyków Lewandowskiego... Ale czy słusznie? Bayern ma coraz większe kłopoty w rodzimej lidze a i w Lidze Mistrzów z tą grą i Czytaj całość
avatar
Ciachciarachciach
24.02.2023
Zgłoś do moderacji
2
4
Odpowiedz
Trzeba Robertowi przyznać że jak na kogoś kto nie umie grać w piłkę zaszedł bardzo daleko - wygrał w klubowej piłce wszystko co było do wygrania. Gadam właśnie z Mirkiem Trzeciakiem - po co Bor Czytaj całość
avatar
James 007 Bąd
24.02.2023
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Na rzęsach to staje #M.S. byle dla kliknięć nabazgrać cokolwiek o R.L. - choćby nawet osobiste pytanie (do kogo??) na portalu publicznym. Nonsens. [OPINIA] 
avatar
henryabor
24.02.2023
Zgłoś do moderacji
2
3
Odpowiedz
Dla mnie najważniejsze, że Lewatywa przestanie mi wyskakiwać z lodówy za każdym razem, gdy sięgam po swoją codzienną porcje kaszany!