Dla klubu z Kalisza to ważny dzień w jego historii. Nigdy wcześniej klub nie zaszedł tak wysoko w rozgrywkach o krajowe trofeum. Po drodze do ćwierćfinału wyeliminował m.in. drużyny Widzewa Łódź i Górnika Zabrze. Śląsk z kolei pokonał dwie rundy wcześniej Lecha Poznań, a w 1/8 finału przyznano walkower na jego korzyść za mecz z Sandecją Nowy Sącz. Piłkarze trenera Ivana Djurdjevicia byli oczywiście faworytami tego spotkania.
- Podchodzimy do tego meczu, jak do każdego innego. Nie zastanawiamy się, czy rywal jest lepszy, czy słabszy. Każdego rywala traktujemy bardzo poważnie - tak, jak każdy traktuje nasz zespół. Jesteśmy w pełni przygotowani na to spotkanie i czekamy na to, co wydarzy się na murawie - mówił przed spotkaniem John Yeboah cytowany przez klubowe media Śląska.
Wrocławianie nieśmiało, ale spróbowali zaatakować groźnie jako pierwsi. Po centrze z rzutu rożnego główkował Konrad Poprawa, ale nie w światło bramki. Gospodarze odpowiedzieli w dziesiątej minucie, gdy Piotr Giel uruchomił podaniem Nestora Gordillo, a napastnik Kaliskiego Klubu Sportowego uderzył po ziemi i niewiele się pomylił.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: z piłką wyczynia cuda. Zobacz popisy gwiazdy Barcelony
Ekipa Bartosza Tarachulskiego, tak jak w meczach z Widzewem czy Górnikiem, potrafiła przyspieszyć i zadać ciosy. W 20. minucie Kasjan Lipkowski wymienił sobie na lewej stronie piłkę z Gordillo, a gdy dostał ją z powrotem, był już w polu karnym przed obrońcami. Nie miał problemów z pokonaniem Michała Szromnika.
60 sekund później kaliszanie prowadzili już 2:0. Szybko przejęli piłkę po wznowieniu i ponownie popędzili lewym skrzydłem. Tym razem asystującym był Piotr Giel, a obrońców zmylił Gordillo przepuszczając piłkę zmierzającą do Michała Boreckiego, który pokonał Szromnika i wprawił w szał radości ponad 7 tysięcy kibiców na stadionie Stadionu Miejskiego OSRiR w Kaliszu.
Śląsk próbował się odgrażać, ale z dojściem do klarownych sytuacji bramkowych mieli spore problemy, bo ich ataki neutralizowała obrona kakaesiarzy. Tuż przed przerwą miejscowi ukąsili jeszcze raz. Adrian Łuszkiewicz wbiegł na przebój w pole karne spod prawej linii bocznej, wkręcił w murawę Erik Exposito i w ostatniej chwili odegrał do Mateusza Gawlika, który strzałem z pierwszej piłki dał trzeciego gola KKS-owi.
Na początku spotkania kibice ekipy z Wielkopolski wywiesili transparent z hasłem: "Historia pisana złotymi zgłoskami", ale wielu z nich pamiętało, że KKS prowadził już w tym sezonie 3:0 z Widzewem oraz 2:0 z Górnikiem i te przewagi tracił, choć później wygrywał w rzutach karnych.
Teraz było inaczej. Po zmianie stron podwyższyć prowadzenie mógł Mateusz Wysokiński, ale do szczęścia zabrakło centymetrów. Wrocławianie odgryźli się akcją Johna Yeboaha, a później Adriana Łyszczarza, ale rezerwowy Śląska zmarnował sytuację sam na sam z Maciejem Krakowiakiem.
Dramaturgii całej sytuacji dodał fakt, że od 68. minuty "Cebulorz" grał w dziesięciu po drugiej żółtej kartce dla Mateusza Gawlika. WKS do końca szukał okazji na choćby gola honorowego, ale próby Borysa, Łyszczarza czy Yeboaha były jakby zbyt desperackie, a za mało przygotowane.
W ostatnim kwadransie gra KKS-u 1925 ograniczała się już tylko do wybijania piłek, ale każde takie zagranie było bardzo głośno wiwatowane przez rozentuzjazmowanych kibiców. Kibiców, którzy byli świadkami największego sukcesu w historii klubu. Znalazł się on bowiem w półfinale Fortuna Pucharu Polski.
Kaliszanie mogą trafić na Legię Warszawa, Górnika Łęczna lub zwycięzcę pary Motor Lublin - Raków Częstochowa. Losowanie odbędzie się 3 marca w siedzibie PZPN, a mecz półfinałowy zaplanowano na 4 lub 5 kwietnia.
Z Kalisza - Krzysztof Sędzicki, WP SportoweFakty
KKS 1925 Kalisz - Śląsk Wrocław 3:0 (3:0)
1:0 - Kasjan Lipkowski 20'
2:0 - Michał Borecki 21'
3:0 - Mateusz Gawlik 44'
Składy:
KKS 1925: Maciej Krakowiak - Kasjan Lipkowski, Mateusz Gawlik, Filip Kendzia - Nikodem Zawistowski, Adrian Łuszkiewicz, Mateusz Wysokiński (70' Bartosz Gęsior), Kamil Koczy - Michał Borecki, Nestor Gordillo (80' Daniel Kamiński), Piotr Giel (75' Bartłomiej Putno).
Śląsk: Michał Szromnik - Martin Konczkowski, Daniel Gretarsson, Konrad Poprawa (68' Karol Borys), Diogo de Souza Verdasca, Victor Garcia Marin (46' Dennis Jastrzembski - Patrick Olsen (54' Bukowski), Matias Nahuel Leiva (54' Rzuchowski) - John Yeboah, Erik Exposito, Piotr Samiec-Talar (54' Adrian Łyszczarz).
Sędziował: Marcin Kochanek (Opole).
Żółte kartki: Gawlik, Borecki (KKS 1925) - Poprawa, Yeboah, Bukowski (Śląsk).
Czerwona kartka: Gawlik (KKS 1925) / 68' - za drugą żółtą /
Widzów: ok. 7000
Czytaj też: Legia Warszawa przerwała sen rewelacji Fortuna Pucharu Polski