Tottenham Hotspur przegrał w Mediolanie 0:1 i musiał w środowym rewanżu na własnym stadionie odrobić straty. Skończyło się na 0:0 i końcu przygody z Ligą Mistrzów. Taka sytuacja wyprowadziła z równowagi Richarlisona.
Więcej o meczu przeczytasz tutaj -->> Ekipa z Premier League wyeliminowana, AC Milan zameldował się w ćwierćfinale
Brazylijski napastnik, który dostał zaledwie 20 minut (do gry został wprowadzony w 70. minucie), "otworzył się" w pomeczowym wywiadzie dla TNT Sport.
ZOBACZ WIDEO: Tego bramkarz się nie spodziewał. Co on zrobił?!
Zawodnik nie ukrywał, że dostał za mało czasu. Liczył na coś zupełnie innego. W słowach nie przebierał, a cały sezon w Tottenhamie nazywa krótko: gó*****ym. Decyzji o posadzeniu go na ławce w środowy wieczór nie jest w stanie zrozumieć.
- Nie rozumiem. Grałem dobrze, wygraliśmy z Chelsea, West Hamem i nagle znalazłem się na ławce. Grałem pięć minut przeciwko Wolverhampton. Zapytałem o powód i nikt mi nie powiedział dlaczego - przyznał.
25-latek, który przed tym sezonem trafił do Tottenhamu z Evertonu za 58 mln euro, wyjawił, że we wtorek musiał przejść testy sprawnościowe. Miał zapewnienie, że jeżeli wyjdą pozytywnie, to będzie grał.
- A ja siedzę na ławce. Są rzeczy, których nie mogę zrozumieć. Znowu nie było wyjaśnienia, zobaczymy, co on (trener Antonio Conte - przyp. red.) powie. Nie jestem głupi, jestem profesjonalistą, który ciężko pracuje każdego dnia i chcę grać - zaznaczył.
Nerwy są tym większe, że drużyna nie zdołała awansować dalej. - Oczywiście, że jest frustracja. Odpadliśmy z największych klubowych rozgrywek. Nie możemy tak grać tak, gdy potrzebujemy zdobyć gola - oznajmił. - Żeby zdobyć bramkę zespół musiał grać bardziej ofensywnie, zwłaszcza w drugiej połowie.
Zobacz także:
Mbappe szczery do bólu. "Taka jest prawda"
Były selekcjoner z odważną tezą po kontuzji Lewandowskiego