Już 39 punktów ma Wisła Kraków w tabeli Fortuna I liga i jeśli utrzyma tak dobrą formę w dalszej fazie sezonu, to wróci do PKO Ekstraklasy szybciej niż nożna było się spodziewać, patrząc na przeciętny start w rozgrywkach.
Choć zwycięstwo z GKS-em Tychy nie przyszło im łatwo, oczywiście jeśli sugerujemy się wyłącznie końcowym wynikiem. Pod względem gry obie drużyny dzieliła przepaść. Gospodarze byli zdecydowanie lepsi i tylko przez brak skuteczności musieli walczyć o zwycięskiego gola do samego końca.
A konkretnie do szóstej minuty doliczonego czasu gry, kiedy to rzut karny wykorzystał Luis Fernandez. "Jedenastka" została podyktowana po długiej analizie VAR, ale ostatecznie sędziowie uznali, że Vullnet Basha był faulowany, gdy składał się do strzału.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: butelki, petardy i noże. Przerażające nagranie z meczu
Mecz był szalony i miał różne fazy. Dominacja Wisły nie podlegała dyskusji w zasadzie od pierwszych minut. Gospodarze szybko narzucili rywalom swoje warunki gry i praktycznie nie wypuszczali tyszan z własnej połowy. Z łatwością przychodziło im kreowanie kolejnych sytuacji, natomiast zawodziła skuteczność. Akcje były zróżnicowane. Po lewej stronie szalał Alex Mula i generalnie cały ofensywny hiszpański kwartet Wisły czuł się bardzo pewnie na boisku.
Na pierwszego gola przyszło nam jednak czekać aż do 53. minuty, gdy defensywa GKS-u pękła. Alex Mula w ciągu minuty trzykrotnie strzelał z dystansu. Za każdym razem Konrad Jałocha zdołał odbić piłkę, ale przy trzeciej próbie zrobił to tak niefortunnie, że Bartosz Jaroch z kilku metrów musiał po prostu dopełnić formalności.
Było to potwierdzenie dominacji na boisku i udokumentowanie przewagi. Tylko, że później jakby ktoś zaciągnął hamulec ręczny. Tyszanie zaczęli dochodzić do głosu, a w jednej sytuacji wprowadzony na boisko w drugiej połowie Kacper Skibicki wywalczył rzut karny. Nieodpowiedzialnie zachował się Miki Villar, a z jedenastu metrów nie pomylił się Krzysztof Wołkowicz.
Sytuacja gości skomplikowała się w 84. minucie, gdy z boiska usunięty został Mateusz Radecki. Na oczach sędziego odkopnął piłkę po gwizdku, za co został ukarany żółtą kartką. A jako iż miał już jedną, to musiał udać się pod przedwczesny prysznic. Trener Dominik Nowak będzie miał do niego pretensje, bo w tym momencie GKS zaczął grać odważniej, podchodzić wyższym pressingiem i wymuszać błędy Wisły, ale jedna sytuacja wszystko zmieniła. W końcówce wiślacy wyraźnie przycisnęli i udało im się wcisnąć zwycięskiego gola.
Wisła Kraków - GKS Tychy 2:1 (0:0)
1:0 Bartosz Jaroch 53'
1:1 Krzysztof Wołkowicz (k.) 66'
2:1 Luis Fernandez (k.) 90+6'
Składy:
Wisła: Mikołaj Biegański - Bartosz Jaroch, Igor Łasicki, Boris Moltenis, David Junca - Miki Villar (72' Mateusz Młyński), James Igbekeme, Tachi (72' Vullnet Basha), Luis Fernandez, Alex Mula - Angel Rodado (80' Michał Żyro).
GKS: Kornad Jałocha - Krzysztof Machowski, Petr Buchta, Jakub Tecław, Nemanja Nedić, Krzysztof Wołkowicz - Mateusz Czyżycki (46' Kacper Skibicki), Wiktor Żytek, Jan Biegański (67' Antonio Dominguez), Mateusz Radecki - Patryk Mikita (67' Daniel Rumin).
Żółte kartki: Radecki, Nedić (GKS).
Czerwona kartka: Radecki 84' (GKS, za drugą żółtą).
Sędzia: Marcin Kochanek (Opole).
[multitable table=1486 timetable=10756]Tabela/terminarz[/multitable]
CZYTAJ TAKŻE:
Po prostu koszmar. Nieprawdopodobny pech Krystiana Bielika
Drakońska kara w La Liga? Piłkarz zaatakował sędziego