Ta saga ciągnie się już od kilku tygodni. I wzbudza nie mniejsze emocje niż wybory głównego selekcjonera. Przez długi czas trwała bowiem dyskusja o tym, który z naszych rodaków znajdzie się w sztabie reprezentacji Polski.
Przez długi czas kandydatami do objęcia tej funkcji byli Łukasz Piszczek oraz Tomasz Kaczmarek. Jednak ostatecznie losy obu panów oraz Fernando Santosa się nie przecięły.
Do sztabu kadry Polski jednak dołączy Grzegorz Mielcarski, który będzie pełnił rolę asystenta Portugalczyka. Obaj panowie znają się ze wspólnej pracy z FC Porto i AEK Ateny. Dodatkowo jego atutem jest znajomość portugalskiego. Sam wybór wzbudził jednak spore kontrowersje.
ZOBACZ WIDEO: Kryzys "Lewego"? Tym żyje polska piłka - Z Pierwszej Piłki #33
- To jest generalnie temat, który nie jest istotny. Asystenci są od tego, żeby wykonywać polecania i wdrażać pomysły pierwszego trenera. To mają być ludzie, którzy sobie porozmawiają z selekcjonerem i podzielą się z nim swoimi obserwacjami - ocenia Zbigniew Boniek w rozmowie z "Weszło".
Były prezes PZPN przestrzega przed tym, by przy ewentualnych porażkach to właśnie w długim wyborze asystenta szukać problemu.
- Mamy kilka dni do pierwszego meczu i sztab kadry powinien być już dawno znany. Niepotrzebnie to wszystko się przeciąga, bo za dużo się o tym mówi. Kandydatura Grzegorza wzbudza emocje. Pięćdziesiąt procent ludzi jest za nim, a druga połowa przeciw. To typowo polskie. Nie daj Boże, jak zaczniemy przegrywać, to ludzie zaczną jeszcze szukać usprawiedliwień porażki w tym, że za późno został wybrany sztab - dodaje piłkarz.
Czytaj więcej:
Arboleda: Lech jest zdecydowanym faworytem. Nie umniejszajcie jego sukcesu. Grają też dla Polski!