Robert Lewandowski w ostatnich tygodniach nie jest tak skuteczny jak w pierwszej, rozegranej przed mundialem części sezonu. Pozostaje jednak najlepszym strzelcem Barcelony (25) i najskuteczniejszym zawodnikiem La Ligi (15).
A w niedzielnym El Clasico (2:1) zasygnalizował powrót do wysokiej formy, mając wielki udział w zdobyciu przez Barcę zwycięskiej bramki. Więcej TUTAJ.
- Gra Roberta zawsze mi się podoba. Ma dołki formy i górki, jak każdy. Obecnie gra trochę słabiej, nie strzela goli, więcej go kosztuje dojście do sytuacji bramkowej. Ale nadal robi dużo dla zespołu - broni Polaka na łamach "Piłki Nożnej" David Villa.
Leszek Orłowski, "Piłka Nożna": Czy spodziewał się pan tak dobrych w sumie rezultatów po objęciu zespołu Barcelony przez Xaviego?
David Villa, 98-krotny reprezentant Hiszpanii, jej najskuteczniejszy piłkarz w historii (59), była gwiazda Valencii, Barcelony czy Atletico Madryt, król strzelców MŚ 2010: To mój przyjaciel, a na pewno ktoś więcej niż tylko kolega. Pamiętam go świetnie jako piłkarza. Już wtedy, gdy razem graliśmy w Barcelonie i reprezentacji, było widać, że znakomicie zna się na taktyce i na futbolu w ogóle. Pomagał nam wszystkim, podpowiadał. Nie dziwi mnie więc zupełnie, że tak świetnie radzi sobie jako trener.
ZOBACZ WIDEO: Zaskakujące opinie nt. Roberta Lewandowskiego. Oto co napisali Hiszpanie
Tyle że w Europie Barca pod jego wodzą zawiodła drugi sezon z rzędu.
Będąc w Barcelonie, zawsze musisz się poprawiać, rozwijać. Xavi doskonale wie, czym jest Barca. Na dziś mimo niepowodzenia w pucharach wszyscy są zadowoleni z tego, jak się układa ten sezon. Ta przewaga nad Realem nie wzięła się znikąd, lecz jest efektem jego znakomitej pracy. Ale Xavi doskonale wie, że w kolejnym sezonie oczekiwania będą jeszcze większe. Rozgrywki europejskie także muszą przynieść sukcesy.
Zwycięstwo Barcelony w klasyku oznacza koniec walki o tytuł mistrza?
Matematyka mówi wiele. Dwanaście punktów to już olbrzymia odległość. Ale nic nie jest i nie będzie niemożliwe ani przesądzone.
Czy na finiszu sezonu Barcelona, zespół w końcu młody, będzie umiała zarządzać sporą przewagą nad rywalem?
Grając w Barcelonie, wie się, że każdy mecz wiąże się z presją, bo wszystkie trzeba wygrać. Ale oczywiście ta presja jest inna gdy ma się przewagę nad liderem, a inna gdy się go goni. Jestem przekonany, że Barcelona pod wodzą Xaviego będzie umiała zarządzać tą sytuacją, w której ucieka.
Co sądzi pan o "caso Negreira" (więcej TUTAJ)? To największy skandal w La Liga od lat? Wpłynie na image Barcelony i La Liga?
Sprawa jest badana przez media i sądy. To bardzo delikatny temat. Jestem znaną osobą, moje opinie są cytowane, ważą. Wolę więc nic nie mówić.
Zgadza się pan z Robertem Lewandowskim, który niedawno powiedział, że dziś Barcelona nie może tak grać w piłkę, jak przed dziesięciu laty, bo futbol się istotnie zmienił?
Nie sądzę, że Barca gra dzisiaj tak, jak wtedy. Masz jakąś filozofię gry. I ją stosujesz. Ale futbol ewoluuje i siłą rzeczy się do tego dostosowujesz, jeśli chcesz przetrwać. Dziś gra się bardziej fizycznie, jest większy pressing niż dekadę temu. A Barca się adaptuje do tych zmian. Nie traci swego stylu, ale go ubarwia, wzbogaca. Na pewno nie odstaje fizycznie od rywali.
No i świetnie broni.
Tak, stoimy wobec swego rodzaju fenomenu. Gdy jesteś zawodnikiem ofensywnym wydaje ci się, że atak jest najważniejszy. Każdy napastnik, jak i każdy kibic, jest zadowolony dopiero gdy zespół wygra 5:0. Jednak futbol polega nie tylko na strzelaniu. Każdy świadomy futbolista i fan wie, że wszystko tak naprawdę rodzi się w obronie. Dziś wszyscy widzimy, że Barcelona cały czas gra bardzo dobrze w piłkę, inaczej nie miałaby tyle punktów przewagi. Tyle że większy procent owej dobrej gry to obrona. Barca dziś jest czymś więcej niż była kiedykolwiek, jeśli chodzi o futbol, nie czymś mniej - dzięki swym liczbom w defensywie. Nie są one przy tym tylko zasługą bramkarza. W zespole Xaviego bronią wszyscy i dlatego tak świetnie idzie.
Jak ważne jest dziś dla Barcy posiadanie piłki? Musi ją mieć, czy liczy się tylko zwycięstwo?
Grałem w klubach prezentujących różne style i dążących do sukcesu różnymi drogami. Inaczej wyglądał futbol Valencii, inaczej Barcelony, a inaczej Atletico czy reprezentacji. Prawda jest taka, że można mówić o graniu dobrym albo słabym, ale liczy się tylko zwycięstwo. Nie ma jedynie słusznej formy wygrywania, każda jest tak samo dobra. Granie z kontry również zasługuje na szacunek.
Wróćmy do Lewandowskiego. Jak ocenia pan jego obecną formę? Trudno nie zauważyć, że Polak jest w dołku.
Gra Roberta zawsze mi się podoba. Ma dołki formy i górki, jak każdy. Obecnie gra trochę słabiej, nie strzela goli, więcej go kosztuje dojście do sytuacji bramkowej. Ale nadal robi dużo dla zespołu. Zawsze cieszymy się, gdy tacy zawodnicy światowej klasy jak on dołączają do La Liga. Oczekujemy, że Lewandowski będzie tu grał długo i strzeli wiele goli. Jestem pewien, że jeszcze wszyscy będziemy się cieszyć patrząc na jego popisy.
Jakie są jego atuty i wady?
"Lewy" to zawodnik kompletny. W Bayernie osiągnął wielkie sukcesy, ale koncentrował się na grze w ataku. W Barcelonie robi bardzo dużo innych rzeczy. Pomaga nawet piwotowi, wraca, rozgrywa, wyciąga rywali. Jest czujny przy drugich piłkach. Trudno dostrzec jego słabe punkty. Może nie jest specjalnie szybki, ale wolny przecież też nie. Dobrze gra obiema nogami. Ma pozytywną mentalność nawet gdy przechodzi przez trudniejszy okres. To bardzo ważne: zachowywać spokój gdy jesteś świetny i gdy trochę słabszy.
Karim Benzema też nie gra ostatnio tak wspaniale jak nas do tego przyzwyczaił. Co ma zrobić, by znów być jak w poprzednim sezonie?
To podobna historia jak z ta z "Lewym". Nikt nigdy nie będzie zawsze grał na sto procent. Benzemie w porównaniu z poprzednim sezonem brakuje tylko goli. Nadal świetnie pracuje dla drużyny, każdym swym ruchem pomaga kolektywnej grze zespołu. Podsumowując: to dwaj wybitni napastnicy mający słabszy moment.
Kogo by wolał pan mieć obok siebie w ataku: "Lewego" czy Benzemę?
Obaj są wielcy, ale trochę różni. Pomagają zespołowi w nieco inny sposób. Obu bym kupił do swojego klubu, jak bym miał pieniądze i bardzo chciałbym pograć z każdym z nich, zobaczyć, jak to jest.
A jak ocenia pan adaptację Raphinhi do Barcelony i jego w niej rolę?
Dla mnie to jest kluczowy zawodnik. Jego pozyskanie to był znakomity transfer. Barcelona gdy odnosiła sukcesy zawsze miała wertykalnych, otwierających przestrzeń skrzydłowych. Znam możliwości Raphinhi, jeszcze ich wszystkich nie ujawnił. Strzela gole, asystuje, ale daje też zespołowi wiele więcej. Grałem w Barcelonie na tej pozycji co on, wiem, że od skrzydłowych oczekuje się tu wielkiej pracy także na polu otwierania przestrzeni dla kolegów.
Grał pan w Barcelonie z Xavim i Iniestą. Dziś dużo mówi się o Gavim i Pedrim. Można w ogóle porównywać te dwa duety?
Oczywiście. Pedri i Gavi już dziś należą do najlepszych pomocników świata. Kibice w Barcelonie mają szczęście, że mogą oglądać ich co tydzień. Xavi i Iniesta dokonali rzeczy wielkich, oni też dokonają. Tylko do tak młodych zawodników trzeba mieć cierpliwość. Oni weszli do zespołu w znacznie młodszym wieku niż tamci. Jeszcze przyjdzie czas na ich szczyt, jeszcze go nie osiągnęli. Szczęściem dla Barcy i dla ligi jest to, że obaj teraz tu grają. Jeden ma 20 lat, drugi 18. Jeszcze zrobią postępy, będą jeszcze lepsi.
Ansu Fati też będzie kiedyś wielki? Jakoś nie potrafi wrócić do siebie po kontuzji, fizycznie nie jest taki jak przed nią.
Wciąż jest bardzo młody. To pokolenie Gaviego, Pedriego, Viniego. Ich dochodzenie do szczytowej klasy jest procesem, który w każdym przypadku przebiega inaczej. Ciężka kontuzja Fatiego na pewno zahamowała jego rozwój. W dodatku młodym zawodnikom trudniej jest wychodzić z urazów niż doświadczonym, jak na przykład mnie. Dlatego to może trochę potrwać. Ponadto gra w Barcelonie, gdzie nikt za darmo nie dostanie miejsca w składzie, dopóki na nie nie zasłuży.
Wspomniał pan Viniciusa. Jest już zawodnikiem klasy Kyliana Mbappe, którego Realowi nie udało się pozyskać?
Nie lubię porównywać piłkarzy. Ci dwaj są różni, choć grają na tej samej pozycji. Obaj są czołowymi napastnikami świata. Vini w obecnym sezonie jest jeszcze lepszy, bardziej wertykalny niż był w poprzednim. Kiedyś tylko szukał sytuacji jeden na jednego z obrońcą, dziś nadal rozgrywa je znakomicie, świetnie się kiwa, ale jednak jest bardziej zorientowany na bramkę rywala. To nadal młody zawodnik, który dużo od siebie wymaga i wszyscy od niego wymagają. Rozwinął się znakomicie, gra o wiele dojrzalej niż jakiś czas temu. A talent ma nieziemski. Real potrzebuje takich gwiazd. Nie kupił Mbappe, ale w Viniciusie ma asa na lata.
Skoro jesteśmy przy młodzieży, to porozmawiajmy jeszcze o Eduardo Camavindze. On też będzie wielkim piłkarzem? Są wątpliwości dotyczące jego osoby.
Fantastycznie się go ogląda, gdyż świetnie gra w każdym miejscu boiska, jako defensywny, środowy pomocnik, a nawet lewy obrońca. Nie ma się wrażenia, że jakaś pozycja mu nie odpowiada. W wieku 19 lat to bardzo wyjątkowa rzecz u piłkarza. Wielki talent!
W Valencii strzelał pan więcej goli, w Barcelonie musiał pracować na innych, na Messiego przede wszystkim. Jaka rola bardziej panu odpowiadała: typowej dziewiątki czy fałszywego skrzydłowego?
Barca kupiła mnie bym strzelał gole. Ale Messi był wspaniały. Musiałem grać na innej pozycji niż w Valencii, gdzie byłem środkowym napastnikiem. Atakując ze skrzydła myśli i postępuje się inaczej. Ale cieszyłem się grą i w jednym, i w drugim klubie. Poznałem różne oblicza gry w ataku.
Szczytem pana kariery były jednak finały MŚ 2010.
Gdy słyszę o RPA zawsze się uśmiecham i przypominam sobie ten turniej. Zdobyliśmy złoto, ale byliśmy też wspaniale traktowani przez gospodarzy. Nigdy tego nie zapomnę.
Z dzisiejszych graczy, z kim jeszcze oprócz Lewandowskiego i Benzemy chciałby pan zagrać?
Jako napastnik jestem trochę egoistą, więc wybiorę tych, którzy mogliby mi pomóc strzelać gole. Andres Iniesta zawsze mi świetnie asystował, a Pedri jest bardzo do niego podobny, zatem chętnie bym spróbował. Z Realu bym wziął na swego partnera oczywiście Lukę Modricia, bo też czuję, że miałbym z nim dobry kontakt na boisku. Ale i Rodrygo mi się niezwykle podoba, bo widzę w nim dużą chęć do podawania kolegom. Dałby mi dużo asyst.
Nie wydaje się panu, że czołowe kluby hiszpańskie nie stawiają dziś tak bardzo jak kiedyś na zawodników z Ameryki Południowej?
Nie, nie ma takiej tendencji, by mniej Latynosów grało w czołowych klubach La Liga. Nikt nie szuka zawodników wedle klucza geograficznego, tylko według ich klasy. Nie widzę trendu, by kupować graczy przede wszystkim z Europy, po prostu tak się składa, że ostatnio oni są wybierani. Kupujesz piłkarzy, a nie obywateli danego kraju. Nowy Messi może znaleźć się w Argentynie albo gdziekolwiek indziej.
Real jest dla pana faworytem tej edycji Ligi Mistrzów?
Tak, Real zawsze jest faworytem. Ale nie dlatego, że jest obrońcą tytułu, że kiedyś coś zrobił, lecz z uwagi na obecną klasę, która nie zmniejszyła się w porównaniu z poprzednim sezonem.
* - wywiad został przeprowadzony w ramach telekonferencji zorganizowanej przed El Clasico przez La Liga dla dziennikarzy z całego świata. "Piłka Nożna" uczestniczyła w niej jako jedyne polskie medium.