O sporym pechu może mówić Adrian Gryszkiewicz. Dołączył do Rakowa Częstochowa w styczniu, miał walczyć o miejsce w składzie, ale na wiosnę jeszcze nie zadebiutował w pierwszej drużynie. Zagrał tylko dwukrotnie w trzecioligowych rezerwach i... prędko na boisko nie wróci.
Podczas meczu rezerw Rakowa rozegranego 18 marca ze Stalą Brzeg 23-latek doznał fatalnej kontuzji. Uszkodził chrząstkę stawową i łękotkę. Szczegółowe badania wykazały konieczność przeprowadzenia zabiegu, który miał miejsce we wtorek w Barcelonie i diagnoza jest w jego przypadku brutalna - konieczna jest roczna przerwa.
To bardzo zła wiadomość dla trenera Marka Papszuna. Może nie w kontekście obecnego sezonu, ale w perspektywie walki w europejskich pucharach w kolejnych rozgrywkach. Gryszkiewicz miał być powoli wprowadzany do składu, natomiast docelowo miał być podstawowym stoperem. Taki uraz krzyżuje plany klubu, jaki samego zawodnika, który przeszedł do Rakowa, by się odbudować po nieudanym pobycie w SC Paderborn.
Przypomnijmy, że Gryszkiewicz podpisał kontrakt z Rakowem do końca sezonu 2025/26 z opcją przedłużenia.
CZYTAJ TAKŻE:
Próbka wykazała niedozwolony środek. To pierwszy taki przypadek w Polsce
PZPN komentuje sytuację Bartosza Salamona
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: bajeczny gol 17-latka z Legii