[tag=721]
Real Madryt[/tag] do Barcelony na rewanżowy mecz półfinałowy Pucharu Króla przyjeżdżał ze stratą jednego gola. Po pierwszej części meczu na Camp Nou było już 1:0 dla gości, co oznaczałoby dogrywkę po kolejnych 45 minutach.
W drugiej połowie na murawie istniał jednak tylko jeden zespół. Mowa o drużynie prowadzonej przez Carlo Ancelottiego. Ostatecznie skończyło się zwycięstwem 4:0 i awansem do finału z Osasuną Pampeluną.
Po spotkaniu świętowania w szatni nie było końca. Na filmach opublikowanych w social mediach widzimy tańczący zespół, ale największa radość drużyny była, gdy dwa magiczne słowa wypowiedział Carlo Ancelotti.
Włoch doskonale zbudował napięcie. Najpierw rozpoczął od słów "Przede wszystkim chcę wam pogratulować. Oglądanie takiego meczu jest powodem do dumy dla mnie i wszystkich osób pracujących z wami".
- Po drugie, skłamałem, to nie był finał. To dopiero półfinał. Musimy jeszcze rozegrać finał. A po trzecie... Jutro wolne! - kontynuował dalej. Po tych ostatnich dwóch słowach szatnia Realu wpadła w euforię.
Czytaj także:
Największa trauma Roberta Lewandowskiego. "To wciąż boli"
Absurd na MŚ. Szef FIFA wystawił Katarowi laurkę
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: bajeczny gol 17-latka z Legii
Kibicuj "Lewemu" i FC Barcelonie na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)