Jak wiadomo, po rewanżowym meczu z Djurgardens IF w organizmie Bartosza Salamon wykryto niedozwoloną substancję o nazwie chlortalidon.
Sam piłkarz stanowczo zaprzecza, że mógł świadomie coś przyjąć, początkowo szok zapanował również w klubie.
Po wysłuchaniu wyjaśnień Salamona Lech zaczął działać. Zorganizował dodatkowe badania, nawiązał też współpracę ze specjalistami w tej dziedzinie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Klich w nowej roli. Zobacz, jak sobie poradził
We wtorek klub zdecydował się na kolejny krok. Jak wynika z informacji WP SportoweFakty, Kolejorz wysłał prośbę do UEFA o zbadanie próbki B.
Nadzieja bardzo mała
Od początku klub miał taki plan, natomiast formalnie ten krok wykonany został właśnie we wtorek. I choć w Poznaniu nie komentują już tej sprawy, to nadzieja, iż próbka B przyniesie inny rezultat niż pierwsze badanie jest bardzo mała. Analizowany będzie bowiem dokładnie ten sam materiał (mocz) co z próbki A i bardzo rzadko zdarza się, że wynik za drugim razem jest inny.
Ponad miesiąc oczekiwania
A kiedy poznamy wyniki próbki B? Trzeba na to poczekać około 1,5 miesiąca. Na razie, jak wiadomo, Salamon nie jest zawieszony i może grać. Ewentualne zawieszenie nastąpi nie wcześniej niż za kilka miesięcy, natomiast niestety ryzyko, że tak się stanie, jest duże.
Przypomnijmy: to Salamon musi udowodnić, że zakazana substancja znalazła się w jego organizmie bez jego woli i świadomości. Jeśli nie przedstawi przekonujących dowodów, to grozi mu zawieszenie do dwóch lat, a gdyby okazało się, że środek został przyjęty świadomie to nawet do czterech.
W czwartek o 21:00 Lech zagra u siebie pierwszy mecz w ćwierćfinale Ligi Konferencji UEFA z Fiorentiną.
Piotr Koźmiński, dziennikarz WP SportoweFakty
Stanie się cud? Szpakowski mówi o sprawie Salamona
Kosecki grzmi w sprawie Salamona