[tag=2233]
Bartosz Salamon[/tag] przez najbliższe trzy miesiące nie będzie mógł grać w piłkę. Taką decyzję podjęła w czwartek UEFA. To tymczasowe zawieszenie, które jest konsekwencją niedawnych wyników badań antydopingowych. Okazało się, że u obrońcy wykryto zakazaną substancję chlortalidon.
Wpadka dopingowa była znana już wcześniej, ale Salamon nie był zawieszony i mógł grać w barwach Lecha Poznań. Wydawało się, że tak samo będzie w czwartkowym ćwierćfinale Ligi Konferencji Europy z Fiorentiną. Kilka godzin przed meczem okazało się, że "Kolejorz" będzie musiał radzić sobie bez jednego z ważniejszych zawodników.
Nie dziwi, że w sieci zawrzało. Na Twitterze niektórzy eksperci nie gryzą się w język. Sebastian Staszewski z Interii jest oburzony, że dopiero teraz podjęto decyzję o tymczasowym zawieszeniu.
Wiele osób nie potrafi zrozumieć, dlaczego Salamona nie zawieszono od razu, gdy poznano wyniki badań. Wtedy nikt nie miałby żadnych pretensji.
Rozczarowani komunikatem UEFA są także inni dziennikarze, jak Michał Pol (Kanał Sportowy) i Radosław Nawrot (Interia).
Dawid Dobrasz (Meczyki) zwraca uwagę na istotną kwestię. UEFA podjęła decyzję o zawieszeniu, choć nie są znane jeszcze wyniki testów próbki B.
Z większym dystansem do sprawy podszedł Piotr Piotrowicz, który jest specjalistą od szwedzkiego futbolu. Zasugerował, że UEFA mogła jeszcze dłużej poczekać ze swoją decyzją.
Lech Poznań rozegra pierwszy mecz z Fiorentiną w czwartek 13 kwietnia o godzinie 21. Transmisja na żywo w TVP Sport i Viaplay.
Bartosz Salamon zawieszony. Wiemy, co to oznacza dla reprezentacji Polski >>
"To nie jest wielka drużyna". Znakomite informacje dla Lecha >>
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Niecodzienne ogłoszenie szczęśliwej nowiny