Dobiegła końca wspaniała przygoda Lecha Poznań z Ligą Konferencji Europy. Podopieczni Johna van den Broma prowadzili już nawet 3:0, aby ostatecznie pokonać ACF Fiorentina 3:2. To jednak nie wystarczyło do awansu do półfinału.
- Możemy być z siebie bardzo dumni. Po pierwszym meczu zapytano mnie, czy to już koniec wszystkiego. Odpowiedziałem: "poczekajcie, zobaczycie, że pokażemy jeszcze ten team spirit". Było to widać. Graliśmy dla naszych kibiców, którzy byli tutaj z nami. To było super - mówił po zakończeniu meczu Mikael Ishak w rozmowie z Viaplay.
Szwed podkreślił, że drużyna dała z siebie wszystko. Docenił także klasę rywala, który znajdował się w wysokiej formie. Ostatniej porażki Fiorentina doznała 12 lutego z Juventusem.
ZOBACZ WIDEO: Leo Messi wraca do Barcelony!? Co z Lewandowskim?
- Myślę, że ich zszokowaliśmy. Prowadziliśmy 3:0, byli naprawdę bardzo zdenerwowani - tłumaczył 30-latek.
Z powodu problemów zdrowotnych Ishak na boisko wszedł dopiero w 79. minucie. Zastąpił wtedy zdobywcę jednej z bramek Artura Sobiecha.
- Wyglądał bardzo dobrze podczas treningu. Cały czas motywuje mnie do tego, żebym ja był w lepszej formie. Jestem bardzo szczęśliwy, że mu się udało pokazać wielką jakość i strzelić bramkę - komplementował swojego zmiennika.
Czytaj także:
- Włosi byli w szoku. Piękna walka Lecha!
- Eksperci zachwyceni postawą Lecha