Mimo fantastycznego sezonu 2021/2022 i zdobycia mistrzostwa Polski, Maciej Skorża w czerwcu ubiegłego roku niespodziewanie zrezygnował z pracy w Lechu Poznań. Kilka miesięcy później zaakceptował ofertę japońskiej Urawy Red Diamonds.
Aktualnie jego zespół śrubuje kapitalną serię, bowiem w niedzielę (23 kwietnia) zanotował jedenaste spotkanie bez porażki. Właśnie wtedy zremisował na wyjeździe z Kawasaki Frontale (1:1). Choć nie obyło się bez kontrowersji.
Wszystko przez sytuację w 71. minucie, kiedy Shinzo Koroki, napastnik Urawy Red Diamonds, został kopnięty w polu karnym rywala przez Kotę Takaiego przy stanie 0:1. Arbiter po wideoweryfikacji ostatecznie nie podyktował rzutu karnego.
ZOBACZ WIDEO: To kryzys Roberta Lewandowskiego. "Nie ma już czego ukrywać"
Drużyna Macieja Skorży dopięła jednak swego. Dziesięć minut później doprowadziła do wyrównania za sprawą trafienia Bryana Linssena, który wykorzystał podanie Takui Ogiwary. Gol Holendra był na wagę punktu.
Remis powoduje, że Urawa cały czas utrzymuje się w ścisłej czołówce tabeli J1 League - na ten moment zajmuje czwarte miejsce. Do lidera, Vissel Kobe, traci jedynie dwa "oczka".
Za kilka dni zespół polskiego szkoleniowca czeka bardzo ważny test. Już w sobotę (29 kwietnia) w Rijadzie rozegra pierwsze spotkanie w finale azjatyckiej Ligi Mistrzów przeciwko Al-Hilal. Rewanż jest zaplanowany tydzień później w Saitamie.
Zobacz też:
Zabójczy finisz Napoli w hicie