"Nie mieliśmy prawa wygrać". Lechia praktycznie na dnie, kibice nie wytrzymali

WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Dusan Kuciak
WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Dusan Kuciak

Dusan Kuciak ma zasadę, że z mediami rozmawia tylko po przegranych meczach. Lechia Gdańsk w tym sezonie już 17 razy poniosła porażkę. Słowak więc niejako stał się rzecznikiem prasowym drużyny, która jest już więcej niż jedną nogą w pierwszej lidze.

Po meczu z Pogonią Szczecin Dusan Kuciak skrytykował ofensywnych zawodników Lechii Gdańsk. Denerwował się, że ci nie potrafią strzelić gola mimo wielu klarownych sytuacji. Użył mocnych słów, za które... został wezwany do gabinetu nowego prezesa Zbigniewa Ziemowita Deptuły.

Podpytaliśmy głównego zainteresowanego o kulisy tej rozmowy. - Prezes chciał mi zwrócić uwagę, że tak nie powinien zachowywać się zawodnik. Mogłem użyć innych słów. Muszę zaakceptować słowa prezesa, a czy się z nimi zgadzam... to już zostawię dla siebie - powiedział Kuciak.

Drużyna nie do poznania

Po tamtym spotkaniu z Pogonią wszyscy w Gdańsku byli zgodni. Bo choć Lechia przegrała, to pokazała się z dobrej strony, była zespołem lepszym, jednak - tu wracamy do kwestii powyżej - była też bardzo nieskuteczna. Ale panowało nad morzem przekonanie, że jeśli Lechia podobnie zagra z Cracovią, to ma duże szanse na zwycięstwo. Rzeczywistość okazała się inna - gdańszczanie zaprezentowali się tragicznie w sobotnie popołudnie, kolejny raz schodzili z boiska pokonani i w tym momencie, na pięć kolejek przed końcem, tracą do bezpiecznego miejsca w tabeli sześć punktów. Uratować może ich tylko cud.

ZOBACZ WIDEO: Sytuacja Salamona jest przesądzona? "Zaskoczyła mnie reakcja Lecha"

- Jedyny pozytyw z tego meczu, to strzelony gol. Nie wiem czy pokazaliśmy chociaż połowę tego, co tydzień temu. Przeszkadza mi to, tak samo jak dwa stracone gole. Nie mieliśmy prawa wygrać. Bardzo słaba była nasza reakcja po pierwszej bramce - mówił Kuciak.

W utrzymanie w Lechii w Ekstraklasie wierzą już prawdopodobnie tylko ci najbardziej optymistycznie nastawieni kibice. Piłkarze robią wszystko, by do Gdańska w przyszłym sezonie przyjeżdżały nie Legia Warszawa, Lech Poznań i Raków Częstochowa, a GKS Katowice, Chrobry Głogów lub Górnik Łęczna. Wiadomo też, że w przypadku spadku kadra Lechii zmieni się diametralnie. Spora grupa zawodników odejdzie. Z naszych informacji wynika, że już teraz niektórzy są dogadani z innymi klubami, ale na oficjalne komunikaty czekają do zakończenia sezonu.

Zapytaliśmy o przyszłość Kuciaka, który jest w Lechii nieprzerwanie od wiosny 2017 roku. To było pytanie wprost, czy po spadku zostanie w Gdańsku. - Jeszcze nie spadliśmy. Jestem przekonany, że możemy się utrzymać. Wierzę w drużynę, wierzę w chłopaków. Jeżeli będzie już pewne, że Lechia spada, to wtedy możemy o tym porozmawiać - odparł.

Kibice nie wytrzymali

"Co wy robicie, wy naszą Lechię hańbicie".

"Po co wy gracie, jak wy honoru nie macie".

"Wyp...ć!"

Takimi okrzykami pożegnani zostali piłkarze Lechii przez garstkę kibiców, która pozostała na trybunach po końcowym gwizdku sędziego po meczu z Cracovią.

- Kibice mają do tego prawo - przyznał Kuciak.

Nie miał nic na obronę zespołu po spotkaniu, natomiast był wyraźnie wzburzony, gdy kibice zaczęli krzyczeć podobne słowa jeszcze w trakcie pierwszej połowy. Wtedy machał rękami, apelował, prosił wręcz o zaprzestanie i skupienie się na pozytywnym dopingu. Po pierwszej połowie podszedł do trybun i wdał się w krótką wymianę zdań.

Cóż, mimo wszystko piłkarze Lechii powinni być wdzięczni, że jeszcze ktokolwiek ma chęć ich oglądać w akcji. Bo oprócz Śląska Wrocław jest to najgorzej grający zespół w Polsce.

CZYTAJ TAKŻE:
Z outsidera do Rakowa? Częstochowianie rozglądają się za wzmocnieniami
Śląsk bez efektu nowej miotły. Magiera: Warunki kontraktu nie zmuszały mnie do powrotu

Źródło artykułu: WP SportoweFakty