W ostatnich miesiącach Real Madryt przyzwyczaił swoich kibiców do częstszego tracenia punktów. Królewscy nie prezentują już takiej regularności, jak przed mistrzostwami świata w Katarze i we wtorkowy wieczór znowu to pokazali. Tym razem ich katem okazała się Girona FC.
- To ciężki wieczór, bo gdy przegrywasz mecz w taki sposób, to musi być ciężki wieczór. Próbowaliśmy odrobić straty indywidualnościami, a nie jako zespół, bo dzisiaj drużyna nie zagrała. Poziom indywidualny był też niższy niż normalnie. U wszystkich, nie tylko niektórych - tłumaczy trener Carlo Ancelotti, cytowany przez dziennik "Marca".
Jeden z hiszpańskich dziennikarzy zapytał czy taki zimny prysznic przyda się jego drużynie przed decydującymi spotkaniami w Lidze Mistrzów oraz Pucharze Króla. Ancelotti nie był jednak w stanie jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie.
ZOBACZ WIDEO: Robert Lewandowski czeka na przełamanie. To mu radzi legenda
- Porażka nigdy nie jest dobra, bo pozostawia coś po sobie. Kluczowe jest dla nas zaangażowanie w defensywie. W ostatnich siedmiu meczach zanotowaliśmy sześć czystych kont. Teraz straciliśmy cztery gole. Mam nadzieję, że moi zawodnicy to zrozumieli. Jeśli nie, to będę im to codziennie powtarzał - dodaje szkoleniowiec Los Blancos.
W środę FC Barcelona zagra wyjazdowe starcie z Rayo Vallecano i jeśli je wygra, odskoczy swoim odwiecznym rywalom na dystans 14 punktów. Już te 11 "oczek", które cały czas dzieli te zespoły jest naprawdę sporą stratą, a kolejne trzy byłyby już raczej definitywnym zamknięciem wyścigu o zwycięstwo w La Lidze.
Zobacz także:
City dobije Arsenal? "Mam wrażenie, że to miało wpływ na zespół, pogorszyło morale"
Podolski: W meczu ze Śląskiem zaryzykowałem. Mogło skończyć się źle, ale warto było!