Wahan Biczachczjan zaserwował specjalność zakładu. "Jesteśmy w ważnym momencie"

WP SportoweFakty / Karol Słomka / Na zdjęciu: Wahan Biczachczjan
WP SportoweFakty / Karol Słomka / Na zdjęciu: Wahan Biczachczjan

Pomocnik Pogoni Szczecin jest ekspertem od strzałów do bramki w końcówkach spotkań. Tym razem rozstrzygnął mecz z Legią Warszawa golem na 2:1. Wahan Biczachczjan raz jeszcze potwierdził, jaki jest cel Portowców na ostatnie kolejki sezonu.

Wahan Biczachczjan wszedł na boisko w 68. minucie zamiast Alexandra Gorgona i jak to często bywa, przydał się Pogoni Szczecin w roli zmiennika. W 88. minucie Ormianin zakończył akcję Kamila Grosickiego oraz Sebastiana Kowalczyka technicznym strzałem z kilkunastu metrów do bramki Kacpra Tobiasza. Uderzenie Biczachczjana dało Portowcom zwycięstwo 2:1 z Legią Warszawa.

- Dobrze rozumiemy się z Kowalem na boisku i poza nim. Mam nadzieję, że w następnym meczu to ja będę asystować, a Kowal strzeli gola - mówi Wahan Biczachczjan przed kamerą klubowej telewizji.

- Od pierwszego dnia w Szczecinie bardzo polubiłem klub, drużynę i miasto. Chcę dawać od siebie wszystko co najlepsze. Taki strzał, które daje zwycięstwo w ostatnich minutach, daje radość mi i wszystkim dookoła - dodaje Ormianin.

ZOBACZ WIDEO: Nieprawdopodobne sceny. Cieszył się z gola ze środka boiska, a po chwili...

Pogoń ma przed zakończeniem sezonu do rozegrania mecze u siebie z Miedzią Legnica i Radomiakiem, a także na wyjeździe z Górnikiem Zabrze. Będzie w nich bronić trzeciego miejsca w tabeli, a nad czwartym Lechem Poznań ma dwa punkty przewagi. Podopieczni Jensa Gustafssona są niepokonani już od ośmiu kolejek.

- Jesteśmy w ważnym momencie dla drużyny. Mamy szansę zakończyć z medalami trzeci sezon z rzędu. Robimy więc wszystko co możliwe, żeby tak się stało. Mecz z Legią był dla nas trudny, ale wierzyliśmy i walczyliśmy w nim do końca - zaznacza Wahan Biczachczjan.

Czytaj także: Klub z PKO Ekstraklasy pokazał nietypową dla siebie koszulkę
Czytaj także: Minęło 18 lat. Majdan dostał 48 godzin. "Inaczej go zabijemy"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty