Rzeczywistość przerosła "Piłkarski poker" Janusza Zaorskiego, choć kupczenie punktami formalnie uznano za przestępstwo dopiero latem 2003 roku. Właśnie wtedy do Kodeksu karnego dodano artykuł 296b, na mocy którego korupcja w sporcie stała się karalna. Lawinę wywołał na dobre mecz ówczesnej drugiej klasy rozgrywkowej, w którym Polar Wrocław podejmował Zagłębie Lubin.
Spotkanie zakończyło się czterobramkowym zwycięstwem gości, którzy wedle informacji dziennikarza wrocławskiej "Gazety Wyborczej", Artura Brzozwskiego, mieli przekupić piłkarzy Polaru. Sprawą zainteresowała się prokuratura. Z nią z kolei skontaktował się Piotr Dziurowicz, prezes ekstraklasowego GKS-u Katowice. Działacz miał dosyć patologicznych praktyk i zgodził się się wziąć udział w policyjnej prowokacji.
Wpadł. Wtedy spadła lawina
Przebiegła ona w ten sposób, że Dziurowicz umówił się z Antonim Fijarczykiem w określonym miejscu, w którym przekazał mu wspomniane 100 tys. zł za ustawienie dwóch meczów. Sędzia łapówkę przyjął, schował ją w zapasowym kole samochodu i od razu został zatrzymany przez mundurowych. To był dopiero początek.
ZOBACZ WIDEO: Nowe fakty ws. negocjacji powrotu Messiego. Jest jeden warunek
- Od 1990 roku nikt nie zdobył mistrzostwa przypadkowo - ponoć usłyszał jeden z klientów Ryszarda Forbicha ps. "Fryzjer", nazywanego ojcem chrzestnym piłkarskiej mafii w Polsce.
Bilans zatrzymań zwala z nóg. Przypadek Fijarczyka był jedynie początkiem. W tej chwili mówi się, ze w brudny proceder było zamieszanych aż 68 klubów. Oskarżono 530 osób, spośród których 490 skazano. Prawdopodobnie ustawione zostały wyniki 638 spotkań, co wynika z informacji uzyskanych przez Dominika Panka, wrocławskiego dziennikarza dokumentującego aferę korupcyjną w polskim futbolu. A do 2003 roku sprawcy byli bezkarni.
Wiele znanych twarzy z surowymi wyrokami
Lawina zmiotła również bardzo głośne nazwiska. Między innymi byłych reprezentantów Polski, znanych sędziów, trenerów i działaczy, jak na przykład Dariusza Wdowczyka, który został ukarany wyrokiem trzech lat pozbawienia wolności w zawieszeniu na pięć. Wówczas trener stwierdził, że decyzja jest niesprawiedliwa.
Nie upiekło się również niegdysiejszemu najlepszemu polskiemu arbitrowi, Grzegorzowi Gilewskiemu (rok i cztery miesiące, w zawieszeniu na trzy lata plus 10 tysięcy złotych grzywny, zakaz zajmowania stanowisk związanych z organizacją i uczestnictwem w zawodach sportowych przez sześć lat oraz zwrot 35 tys. zł nienależnie przyjętych korzyści majątkowych).
Jego losy częściowo podzielili arbiter Jacek Granat (został zdyskwalifikowany na pięć lat), były reprezentant Polski i jej trener Janusz Wójcik (dwa lata w zawieszeniu na pięć, dwuletni zakaz wykonywania zawodu oraz kara grzywny 68 400 zł.), czy Andrzej Woźniak (dwa i pół roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata, zakaz pracy w profesjonalnym sporcie przez rok i grzywna trzydziestu tysięcy złotych).
Przypadek Fijarczyk bynajmniej nie był burzą w szklance wody, tylko wierzchołkiem góry lodowej. Od chwili jego zatrzymania minęło dokładnie 18 lat. Potocznie nazywany w środowisku piłkarskim "Laguna" również nie uciekł od ręki sprawiedliwości i usłyszał wyrok dwóch lat więzienia, w zawieszeniu na cztery, a także został zobligowany do uiszczenia kary dziesięciu tysięcy złotych grzywny i zwrotu piętnastu tysięcy złotych przyjętej korzyści majątkowej. Objęto go także dozorem kuratora oraz odsunięto od profesjonalnej piłki na okres czterech lat.
Zobacz także:
- Błaszczykowski czekał na to dwa lata
- Czesław Michniewicz, Lech Poznań i ustawione mecze w tle. 27 godzin rozmów z szefem piłkarskiej mafii