Mecz w Płocku zaczął się źle dla Rakowa Częstochowa. Nowy mistrz Polski szybko stracił gola i w trzecim kolejnym spotkaniu zmuszony był do odrabiania strat. Później goście zdecydowanie przeważali, a w końcówce zdobyli dwie bramki po uderzeniach Władysława Koczerhina, co pozwoliło przerwać mini serię dwóch przegranych z rzędu.
- Jesteśmy profesjonalną drużyną i mimo zdobycia mistrzostwa chcemy pokazać, że w tym sezonie byliśmy poza zasięgiem. Chcemy zakończyć sezon z jak największą przewagą. Mecz w Płocku to pokazał. Choć długo przegrywaliśmy, to myślę, że byliśmy zespołem lepszym, stworzyliśmy więcej sytuacji. Przełamaliśmy mur i zdobyliśmy dwie bramki - powiedział trener Marek Papszun na konferencji prasowej.
Taki wynik oznacza, że Wisła Płock znalazła się w strefie spadkowej, a do zakończenia sezonu pozostała już tylko jedna kolejka. Niezbyt dobrze zaczął pracę w nowym klubie trener Marek Saganowski.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Potężna bomba. Bramkarz nie miał żadnych szans
- W pierwszej połowie dość dobrze wykonywaliśmy swój plan. Brakowało mi dłuższego utrzymania się przy piłce, gry trochę w poprzek, żeby zmęczyć wahadłowych Rakowa. W drugiej połowie mecz wymknął nam się spod kontroli, zeszliśmy bardzo nisko, a Raków się napędzał. Ciężko jest się bronić przez 45 minut, a my broniliśmy się przez 90 - powiedział Saganowski.
- Musimy teraz patrzeć na to, co się będzie działo w Krakowie. Na cztery drużyny walczące o utrzymanie aż trzy zagrają na wyjeździe. Myślę, że nie będzie już żadnych przyjacielskich meczów i wszyscy zmierzą się z przeciwnikiem, który będzie w stu proc. skoncentrowany - dodał szkoleniowiec Wisły.
CZYTAJ TAKŻE:
Niesamowita bomba w meczu PKO Ekstraklasy! Stadion momentalnie ucichł (WIDEO)
Sędzia Tomasz Kwiatkowski przyznał się do pomyłki. "To jest nasz błąd"