Sędzia Tomasz Kwiatkowski przyznał się do pomyłki. "To jest nasz błąd"
Pogoń Szczecin przegrała z Górnikiem Zabrze 1:2. Wynik ten mógł być inny, gdyby sędzia Tomasz Kwiatkowski podyktował rzut karny dla Portowców po jednej z sytuacji. - To jest nasz błąd - przyznał arbiter w rozmowie z Weszło.
Przed minioną kolejką szczecinianie mieli dwa "oczka" więcej niż mistrz Polski z poprzedniego sezonu. Wszystko zmieniło się po tym, jak Pogoń przegrała na wyjeździe z Górnikiem Zabrze 1:2.
Klub był wściekły po tej porażce. A szczególnie po tym, że sędzia Tomasz Kwiatkowski nie podyktował rzutu karnego po tym, jak w doliczonym czasie staranowany został Marcel Wędrychowski. Krótko po tej sytuacji bramkę na wagę zwycięstwa Górnika zdobył Lukas Podolski.
ZOBACZ WIDEO: Holendrzy próbują wyciągnąć Polaka z Rosji. "Wszystko rozejdzie się o pieniądze"- Emocje wciąż we mnie buzują. Za dużo pracy wkładamy w to wszystko, żeby przejść obok tego obojętnie. Dla mnie to jest niepojęte, żeby w takiej akcji sędzia nie pobiegł do monitora i na spokojnie obejrzał powtórki. W tle toczy się gra o najwyższą stawkę - medal mistrzostw Polski oraz bardzo duże pieniądze. Naprawdę nie może być tak, że błędne decyzje sędziów, brak skrupulatności mają na to tak istotny wpływ. Dla mnie to skandaliczne - cytuje oficjalna strona klubu Dariusza Adamczuka, dyrektora sportowego (więcej TUTAJ).
- Nie jest tajemnicą, jak duża jest różnica nagród pomiędzy trzecim i czwartym miejscem. To około cztery miliony złotych. Nie ma siły, by w tym przypadku to nie przełożyło się na funkcjonowanie klubu w przyszłym sezonie. Dlatego też jestem zdruzgotany tym, ze o tak ważnych z perspektywy klubu kwestiach przesądza niechlujność, brak skrupulatności, taki błąd. To bardzo boli - dodał.
Paweł Paczul, dziennikarz Weszło, miał okazję przeprowadzić rozmowę z Kwiatkowskim. Ten przyznał, że po zobaczeniu powtórek w domu, ma inne spojrzenie na tę sytuację.
- Prawda jest taka, że obrońca jest spóźniony, nie zagrywa piłki i dla mnie bardziej jest to rzut karny, wolałbym podjąć taką decyzję. Mam dziś ogromny niesmak w związku z tym. Boli, ale takie jest sędziowskie życie. Taki zawód wybraliśmy. Trzeba się z tego wytłumaczyć, przerobić sobie to w głowie - powiedział 45-letni arbiter.
Nie popisał się też Daniel Stefański odpowiedzialny w tym spotkaniu za VAR. Główny sędzia nie miał możliwości, by obejrzeć powtórki. - Koledzy z wozu uznali, że ten kontakt był niewystarczający i nie wpłynął na jakość zagrania. Zostawiliśmy to tak, jak było na boisku. (...) Można było pomyśleć, żeby to obejrzeć, ale jak mówię - z boiska czułem, że to nie jest karny, powiedziałem, co widziałem i skoro dostałem potwierdzenie, to trudno było coś zmienić - wyznał Kwiatkowski.
Tym samym arbiter, który obsługiwał VAR w finale mistrzostw świata 2022, pomylił się i być może wypaczył wynik meczu. Kto wie, jakim wynikiem zakończyłoby się spotkanie, gdyby podyktował on "jedenastkę".
- To jest nasz błąd. Ja popełniłem błąd, nie gwiżdżąc karnego. (...) Prawidłową, lepszą decyzją, którą wolałbym podjąć, jest rzut karny - przyznał.
-
Jаgаfan Zgłoś komentarz
Z pomyłkami czy bez, my nigdy nie wygramy tego pierwszego mistrzostwa. Nawet Szombierki Bytom wygrały, a my nic... Bo co, bo jestem synem popa z Rybołów? -
Ernest26 Zgłoś komentarz
Czy z Varem czy bez to i tak piłkarski poker jest .