Przed ostatnią kolejką Korona Kielce jest na bezpiecznym miejscu w tabeli i ma wszystko w swoich rękach. Aby nie oglądać się na wyniki innych spotkań, musi wygrać na wyjeździe z Widzewem Łódź.
Oczywiście możliwe są też inne scenariusze. W przypadku remisu lub przegranej Korona będzie musiała jednak śledzić mecze Śląska Wrocław i Wisły Płock, ale nawet jeśli nie zdobędzie w Łodzi ani jednego punktu, w dalszym ciągu będzie mogła się utrzymać.
- Nie dzieje się nic nadzwyczajnego. Z tą sytuacją jesteśmy od czterech miesięcy - mówił trener Kamil Kuzera na konferencji prasowej.
Widzew po bardzo udanej rundzie jesiennej mocno wyhamował. W 2023 roku zespół zrobił się dość przeciętny i jeśli stworzyć tabelę wyłącznie za wiosnę, łodzianie są na trzecim miejscu od końca. Na własnym stadionie wygrali zaledwie jedno spotkanie, dwa razy remisowali, a aż pięciokrotnie schodzili z boiska pokonani.
ZOBACZ WIDEO: Nowe fakty ws. negocjacji powrotu Messiego. Jest jeden warunek
Z drugiej jednak strony, Korona jest zewsząd chwalona za grę na wiosnę, natomiast to dotyczy wyłącznie własnego boiska (bilans 7-1-1). Na wyjazdach jest znacznie gorzej (0-3-4). - Stać nas na zwycięstwo w Łodzi - przekonuje Kuzera.
Jeżeli jednak spotkanie w Łodzi nie będzie układać się po myśli Korony, będzie trzeba nerwowo spoglądać w telefony i na bieżąco sprawdzać wyniki meczów Legia Warszawa - Śląsk Wrocław i Cracovia - Wisła Płock. - Nie chciałbym wprowadzać narracji, że liczymy na kogoś. Jeszcze nie podjąłem decyzji, czy ktoś będzie za to odpowiadał, czy jest nam to w ogóle potrzebne, czy nie wprowadzi nam jakiegoś zamieszania - powiedział trener Korony.
- Jestem zadowolony ze świadomości zespołu. Wiemy, co jest naszą siłą i myślę, że przeciwnicy też zdają sobie z tego sprawę. Mamy parę innych rozwiązań na ten mecz, bo Widzew gra w specyficzny sposób. Wiemy też, które momenty meczu i które zachowania Widzewa można wykorzystać na naszą korzyść - podsumował Kuzera.
Początek meczu Widzew Łódź - Korona Kielce w sobotę o godz. 17.30.
CZYTAJ TAKŻE:
Piast gra o tytuł mistrza wiosny. Vuković odbił się w Gdańsku, w Gliwicach stworzył maszynę
Cracovia wybierze spadkowicza? Zieliński: To nie piknik i zabawa