To był wielki dzień dla Częstochowy. Raków w sobotę oficjalnie świętował zdobycie pierwszego w historii tytułu mistrza Polski. Wszystkim zawodnikom wręczono złote medale, a następnie Tomas Petrasek jako kapitan otrzymał trofeum.
Działo się jednak również później. Marek Papszun, który w sobotę ostatni raz poprowadził częstochowski klub, po zakończeniu świętowania wsiadł do helikoptera i odleciał. Według informacji, które przekazali dziennikarze Canal+ Sport, miał on udać się bezpośrednio do miasta, gdzie zaplanowano fetę.
Ale jednak nic takiego nie mogło mieć miejsca. W końcu szkoleniowiec nie mógł opuścić konferencji prasowej, stąd też szybko zameldował się w budynku klubowym.
- Śmialiśmy się w helikopterze, że odlatuję trochę jak papież. Tylko żebym pożył jeszcze trochę... - powiedział szczęśliwy Papszun na konferencji (więcej TUTAJ).
Tym samym najważniejszy etap w karierze 48-letniego trenera dobiegł końca. Teraz Raków będzie rywalizował pod wodzą jego asystenta, Dawida Szwargi. Można spodziewać się, że Papszun będzie śledził wyniki drużyny, którą z drugiej ligi doprowadził na najwyższy szczyt w Polsce.
Przeczytaj także:
Zagłębie zakłóciło fetę Rakowa. Decydowały trzy minuty
ZOBACZ WIDEO: Nowe fakty ws. negocjacji powrotu Messiego. Jest jeden warunek