Niemożliwe stało się rzeczywiste. Ruch Chorzów powstał z kolan
Trzy awanse w trzy lata. Wcześniej trzy spadki w trzy sezony. Ruch Chorzów sięgnął piłkarskich piekieł, ale od soboty, po sześciu latach, ponownie jest w PKO Ekstraklasie. Gra w elicie to kolejny sprawdzian dla wszystkich związanych z Cichą 6.
"Koniec już blisko"
Twitter właśnie przypomniał wpis rzecznika prasowego Ruchu Chorzów Tomasza Ferensa z 31 lipca 2019 roku. Po trzecim spadku z rzędu Niebiescy byli o krok od wycofania się z rozgrywek III ligi. "Jednych to zmartwi, innych ucieszy: Koniec już blisko..." - napisał Ferens.
Zarządzany przez nieudolnych działaczy klub był na krawędzi. W końcówce sezonu eWinner II ligi kibice bojkotowali mecze, podczas ostatniego z Elaną Toruń na bocznej płycie odbywał się - organizowany przez kibiców - festyn. Potyczkę obserwowało kilkuset fanów, kilka tysięcy nie chciało wejść na trybuny. Oni nie potrafili pogodzić się z tym, co dzieje się z ich ukochanym klubem.
ZOBACZ WIDEO:Feta i kompromitacja w Monachium, "Lewy" talizmanem Barcy i powołania do kadry - Z Pierwszej Piłki #40 Później wszystko szybko się potoczyło. Wiele wskazywało na to, że Ruch odbudowywany będzie niemal od podstaw, na bazie UKS-u, który rywalizował w klasie B. Ostatecznie do tego nie doszło. Nastąpił moment zwrotny. Doszło do rozmów kibiców z akcjonariuszami (najwięcej do powiedzenia miało tutaj miasto) i wszyscy wspólnie (jedni z właścicieli w większym stopniu, inni w dużo mniejszym) zaczęli podnosić Niebieskich z kolan. Wkrótce stery prezesa przejął Seweryn Siemianowski i wszystko ruszyło w dobrym kierunku.Ruch do rozgrywek ostatecznie przystąpił dwa tygodnie po inauguracji rozgrywek III ligi. Pierwszym rywalem była Foto-Higiena Gać. Z całym szacunek dla tej drużyny, ale gra Niebieskich o ligowe punkty z takim rywalem na tak niskim szczeblu to dla kibiców z Cichej 6 była sportowa potwarz.
Pierwsza potyczka pokazała, że klub czeka długa i kręta droga. Ruch przegrał 1:3, nie zagrał bardzo źle, ale wielu zaczęło wieszczyć kolejny czarny scenariusz. Fani nie mogli pojąć, że ich ulubieńcy, którzy jeszcze w marcu 2017 roku potrafili pokonać w Warszawie Legię, przegrywają u siebie z dość egzotycznym zespołem.
Widać jednak było, że coś drgnęło. Przez moment Niebiescy zamykali tabelę III grupy III ligi, ale prowadzony przez Łukasza Beretę zespół systematycznie zgrywał się. 4 września, w zaległym spotkaniu, chorzowianie 3:0 pokonali Rekord Bielsko-Biała i ruszyło na dobre. Do końca 2019 roku zespół przegrał tylko jeden mecz, jesień zakończył na 2. miejscu, wiosną miał gonić rezerwy Śląska Wrocław. Problem w tym, że po pierwszej kolejce rozegranej w 2020 roku sezon przerwano i ostatecznie zakończono. Awans do eWinner II ligi wywalczył Śląsk II.
Za drugą próbą
W kolejnych rozgrywkach Ruch, tym razem jako jeden z faworytów do awansu, w sezon 2020/21 wszedł mocno. Drużynie zdarzały się drobne potknięcia, ale rundę zakończyła na 1. pozycji z niewielką przewagą nad Polonią Bytom i trochę większą nad Ślęzą Wrocław.
Wiosnę zespół miał fenomenalną. W lidze wygrywał mecz za meczem, serię zakończył dopiero po zapewnieniu sobie awansu. W międzyczasie potrafił zwyciężać w niemal przegranych meczach, jak np. z Wartą Gorzów, gdzie w doliczonym czasie ze stanu 0:1 doprowadził do wyniku 2:1. W batalii ze Ślęzą było niemal podobnie, Ruch w końcówce zdobył dwie bramki i wygrał 3:2. W potyczce z Polonią, której stawką była pozycja lidera, przez większość spotkania grał w dziesiątkę, ale zwyciężył 2:1.
W drodze do celu
Świętowanie przy Cichej po awansie oczywiście było, ale ograniczona liczba kibiców na stadionie i świadomość, że cel jest dużo dalej sprawiała wrażenie, że to dopiero przystanek w drodze do celu, jakim ma być w przyszłości PKO Ekstraklasa. Dodajmy, że początkowo w planach w ligowej elicie chorzowianie mieli się znaleźć za dziesięć lat.
W eWinner II lidze, już pod trenerskim okiem Jarosława Skrobacza, Ruch miał grać o utrzymanie, a tymczasem od początku plasował się w czołówce tabeli. Gdyby nie słabsza końcówka rundy, to drużyna być może włączyłaby się w grę o bezpośredni awans. Chorzowianie już na kilka tygodni przed końcem sezonu byli świadomi, że czeka ich gra w barażach.
Najtrudniej, jak się później okazało, było w nich w półfinale z Radunią Stężyca. Zadecydował gol w 118. minucie zdobyty przez Daniela Szczepana. Jakże podobne to było trafienie, do tego z minionej soboty. Wówczas dogrywał z rzutu wolnego Łukasz Janoszka, a w meczu z GKS-em Tychy Tomasz Wójtowicz. Do bramki trafiał chłopak z Radlina, ulubieniec kibiców Daniel Szczepan.
W finale z Motorem, wynik pokazywał (4:0), że było łatwiej. Nic z tych rzeczy. Ruchowi świetnie ułożył się mecz, a rywale nie udźwignęli presji. Proste błędy kosztowały zespół z Lublina utratę szans na promocję. Niebieskich, podobnie jak w półfinale, do boju poderwali kibice, co w kolejnym sezonie miało duży wpływ na wyniki.
"I tak spadniecie"
Po awansie do Fortuna I ligi wielu wieszczyło Niebieskim szybki spadek. Działacze, świadomi sytuacji kadrowej, znacząco przebudowali skład. Ryzyko opłaciło się. Uzupełnieni czołowymi zawodnikami z eWinner II ligi (Tomasz Swędrowski, Przemysław Szur czy Kacper Michalski) chorzowianie szybko zaaklimatyzował się do nowej rzeczywistości.
Jesienią, niesieni przez kibiców, Niebiescy przegrali tylko dwa mecze i 2022 rok zakończyli na 3. miejscu w lidze. Zimą nikt już nie ukrywał, że wiosną celem będzie gra o awans do PKO Ekstraklasy.
Ciosem dla wszystkich związanych z klubem była styczniowa decyzja o zamknięciu stadionu przy Cichej 6. Skorodowana jedna z wież oświetleniowych musiała zostać wycięta. Wiosnę drużyna musiała spędzić poza Chorzowem. W trybie pilnym podpisano umowę z Gliwicami.
Ruch na obiekcie Piasta spędził całą rundę i w większości meczów chorzowian wspierał komplet kibiców. Na pozostałych do zapełnienia brakowało niewiele. To właśnie fani w wielu potyczkach podnosili drużynę w trudnych momentach. Stąd też nie było przypadkiem, czy też szczęściem, jak mówił z zaciętą twarzą jeden z trenerów klubu aspirującego od lat do ligowej elity, że Ruch punkty urywał rywalom w końcówkach. Gole strzelane w momencie śpiewania przez fanów hymnu (89. minuta) stały się już małą tradycją, a spory udział w tym mieli wspierający zespół kibice.
Końcówka rundy jest dobrze znana wszystkim. Przenosiny do Gliwic, wbrew obawom, ułatwiły zespołowi zadanie. W większości domowych meczów doping niósł zespół, który potrafił urwać punkt ŁKS-owi Łódź czy w najważniejszym meczu wiosny, pokonać 2:0 Wisłę Kraków.
Ostatnia potyczka z GKS-em Tychy, to już była walka ze stresem. Rywale postawili Ruchowi trudne warunki, ale to Niebiescy zadali cios i mogli świętować powrót po sześciu latach do elity.
Płacz i radość. Pożegnanie ze starą Cichą
W Gliwicach, chwilę po końcowym gwizdku sędziego, nikt nie ukrywał łez. Od piłkarzy, przez trenera i działaczy po kibiców. Do wielu, już nawet kilkanaście godzin po awansie, do teraz nie dociera fakt, że Ruch Chorzów wrócił do PKO Ekstraklasy.
Przy Okrzei Niebiescy byli i będą gościem. Stąd też kibice po wygranej nie weszli na płytę. Kapitan Tomasz Foszmańczyk zaprosił wszystkich na Cichą 6 i właśnie tam, dość spontanicznie, odbyła się dalsza część fety.Łatwiej nie będzie
Po awansie działaczy czeka kolejny egzamin. Kadra zespołu musi zostać wzmocniona. W PKO Ekstraklasie gra się inaczej niż w Fortuna I lidze, ale w obecnym składzie o utrzymanie może być bardzo ciężko.
W Chorzowie nikt szastać pieniędzmi nie będzie. Już w I lidze Ruch miał jeden z najniższych budżetów, w PKO Ekstraklasie będzie on najniższy. Jak już jednak pokazali działacze, to dla klubu nie jest problem. Przy Cichej nie przepłaca się sprowadzając zawodników spoza Polski. W obecnej kadrze jest taki jeden, Czech Jan Sedlak. Po awansie sytuacja zmianie nie ulegnie. W klubie wciąż będzie się stawiało na zawodników, którzy są głodni sukcesu, a wspierani kilkoma doświadczonymi piłkarzami, są w stanie zrobić wiele.
Nadchodzący sezon będzie dla Ruchu trudny. Zespół nie dość, że będzie beniaminkiem, to wciąż będzie grał poza Cichą, a od października (być może jednak od 2024 roku) jego głównym obiektem będzie nie stadion w Gliwicach, ale Stadion Śląski. Przy słabszych wynikach, nie ukrywajmy, chorzowian czeka gra o utrzymanie, mniej kibiców będzie chodziło na mecze. Nawet 10 tysięcy fanów na chorzowskim gigancie będzie sprawiało słabe wrażenie, a o "kotle" jaki był przy Okrzei można będzie zapomnieć.
Zadaniem dla Ruchu na kolejny sezon jest szybkie zaadoptowanie się do realiów PKO Ekstraklasy, oswojenie się z nią. A później... Później, być może, przyjdzie czas na walkę o więcej. Wszak chorzowski zespół nie przez szczęście, ale przez ogromną pracę wielu, sięgał 14 razy po mistrzostwo Polski. Obecnie przy Cichej 6 15. gwiazdka to odległy cel. Skoro jednak można w trzy lata wywalczyć trzy awanse, to wszystko w przyszłości jest możliwe.
Czytaj także:
Przekonujące zwycięstwo Wisły Kraków w Łęcznej
Poznaliśmy drugiego beniaminka PKO Ekstraklasy. Wielki powrót