Dlaczego to tak wyjątkowo informacja? Wszystko z powodu tego, że szejk Mansour bin Zayed Al Nahyan nie ma w zwyczaju osobiście uczestniczyć w meczach rozgrywanych przez Manchester City. Mimo że w klub inwestuje od 2008 roku, po raz ostatni spotkanie na żywo z trybun śledził w... 2010 roku, kiedy to Obywatele rywalizowali z Liverpoolem.
Angielski serwis donosi, że wicepremier Zjednoczonych Emiratów Arabskich udał się do Stambułu, by wspierać klub w walce o swoje pierwsze w historii trofeum za wygranie Ligi Mistrzów. To też dobitnie świadczy o tym, jak bardzo w klubie z Manchesteru istotne jest zwycięstwo w najważniejszych europejskich rozgrywkach. City przecież w ostatnich latach zdominowało Premier League, a mimo to nie powodowało to obecności Mansoura przy celebracji tytułów mistrza Anglii.
Tym razem będzie on kibicować zespołowi prowadzonemu przez Pepa Guardiolę na stadionie Ataturka w Stambule. Rywalem Manchesteru będzie Inter Mediolan. Szymon Marciniak po raz pierwszy zagwiżdże o godzinie 21, czym rozpocznie finałowe spotkanie w Champions League. Klub z Wysp Brytyjskich uznawany jest za faworyta tej konfrontacji.
Sheikh Mansour to brat prezydenta Zjednoczonych Emiratow Arabskich, Mohameda bin Zayeda Al Nayhana, a także mąż córki władcy Dubaju, Mansour bin Zayed Al Nahyan. W Manchester City zainwestował już ponad 1,5 mld funtów.
Czytaj również:
Chwile grozy z udziałem Haalanda
Dudek prognozuje, co wydarzy się w finale LM
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Kobiety też strzelają piękne bramki. Ale przymierzyła!