Zbigniew Boniek ujawnia. Tylko raz poprosił Paulo Sousę o przysługę

WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Zbigniew Boniek i Paulo Sousa (w kółku)
WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Zbigniew Boniek i Paulo Sousa (w kółku)

Paulo Sousa został w Polsce zapamiętany jako dezerter, który zbiegł z pola walki przed jej zakończeniem. Spełnił on jednak prośbę byłego szefa PZPN Zbigniewa Bońka, za którą należą mu się brawa. Dotyczyła ona Nicoli Zalewskiego i jego ojca.

Paulo Sousa był ostatnim selekcjonerem, którego na to stanowisko wybrał były już prezes PZPN, Zbigniew Boniek. Początkowy entuzjazm co do Portugalczyka gasnął z każdym kolejnym tygodniem pracy z naszą kadrą. Niezadowolenie potęgowały plotki o chęci zakończenia współpracy przez Sousę, które niedługo później się potwierdziły.

Pod koniec 2021 roku Portugalczyk postanowił zrezygnować z prowadzenia reprezentacji i objął stanowisko trenera we Flamengo Rio de Janeiro. Zanim jednak do tego doszło, wspomniany Boniek zwrócił się do Sousy z wyjątkową prośbą. Jak wyjawił na kanale Foot Truck, chodziło o umożliwienie debiutu Nicoli Zalewskiemu.

Wniosek Zbigniewa Bońka wynikał z ciężkiej choroby ojca młodego piłkarza, Krzysztofa Zalewskiego. - Muszę się przyznać, że pamiętam, że kiedy widziałem już tę końcówkę jego ojca - bo niestety to była ciężka choroba, mieliśmy znajomych lekarzy, którzy go badali - to tylko raz poprosiłem Sousę. Mówię mu: "słuchaj, musisz mi zrobić jedną przyjemność. Powołaj go na mecz z San Marino, wystaw go na ostatnie 20-30 minut. Bo to będzie nasz zawodnik w przyszłości. Za dwa, za miesiąc, za trzy, za pół roku będzie już zawodnikiem kadry, natomiast ojciec tego nie dożyje. Weź go wystaw" - wspominał Boniek.

ZOBACZ WIDEO: Błaszczykowski nigdy się nie zastanawiał. Wysłał koszulkę z boiska

Reakcja Paulo Sousy na jego prośbę spotkała się z aprobatą. Wahadłowy AS Romy otrzymał powołanie i zadebiutował w kadrze w konfrontacji z San Marino we wrześniu 2021 roku. Tym samym spełniło się jedno z marzeń Krzysztofa Zalewskiego, który z perspektywy trybuny ujrzał swojego syna na boisku w barwach reprezentacji Polski.

- I to się wydarzyło. Zresztą sami widzieliście, jak ten ojciec był przejęty - kontynuował Boniek. - Trzy tygodnie czy miesiąc później, pan Zalewski niestety nas opuścił - dodał.

Krzysztof Zalewski zmarł dokładnie 24 września 2021 roku po długiej walce z chorobą nowotworową, o której opowiedział w rozmowie z WP SportoweFakty.

- Mam najcięższą formę raka. Niestety, to nowotwór galopujący, z przerzutami. Po sześciu miesiącach chemioterapii było dobrze, później miałem zapaść i w ostatniej chwili mnie "wyciągnęli". Niedawno po prostu przestałem oddychać i było naprawdę groźnie - mówił, a całość można przeczytać tutaj ->>.

Debiut jego syna Nicoli z orzełkiem na piersi miał miejsce 5 września. Polska wygrała tamto spotkanie 7:1, a Zalewski na murawie pojawił się w 66. minucie i zaliczył asystę przy golu Adama Buksy. - Dziękuję panu Sousie, że dał synowi szansę. (...) Cała nasza rodzina jest w ogromnej euforii. Dotknęliśmy nieba. Mieszkamy na emigracji i jesteśmy podwójnie dumni z bycia Polakami - stwierdził dzień po meczu Krzysztof Zalewski (zobacz całość ->>).

Zobacz również:
Podolski: Mecze z Polską zawsze były wyjątkowe

Komentarze (3)
avatar
Adam Lwów
16.06.2023
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
ZIBI TOP. 
avatar
COCO5
16.06.2023
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Przecież wszyscy wiedzą , że on decydował o wszystkim ,nawet o składzie reprezentacji Polski 
avatar
Aaa K
16.06.2023
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
CZY BYŁO COŚ W POLSKIEJ PIŁCE ABY BONIEK NIE INGEROWAŁ ? CHYBA MUSIMY DZIĘKOWAĆ. TYLKO, ŻE CZAS PŁYNIE A STARE HISTORIE ZBYT CZĘSTO PRZYWOŁYWANE PO PROSTU MĘCZĄ.