Podopieczni Fernando Santosa kontrolowali wydarzenia boiskowe w pierwszej odsłonie meczu wyjazdowego z Mołdawią. Strzelanie w Kiszyniowie rozpoczął Arkadiusz Milik, zaś prowadzenie reprezentacji Polski przed zmianą stron podwyższył Robert Lewandowski. Potem gospodarze zaskoczyli Biało-Czerwonych.
W 48. minucie Piotr Zieliński popełnił błąd przy próbie przyjęcia piłki na własnej połowie, co skrzętnie wykorzystali reprezentanci Mołdawii, którzy wyprowadzili szybki atak. Ion Nicolaescu był kompletnie niepilnowany przez polem karnym, miał trochę czasu i kropnął z dystansu. Wojciech Szczęsny nie był w stanie odbić piłki.
Nie da się ukryć, że Zieliński nie popisał się przy bramce kontaktowej przeciwników. Po chwili dekoncentracji ofensywnego pomocnika i golu na 1:2, miejscowi poczuli krew, po czym próbowali doprowadzić do wyrównania.
Nicolaescu był bliski szczęścia chwilę później. Pochodzący z Mołdawii napastnik skierował piłkę do siatki po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, aczkolwiek sędzia główny dopatrzył się faulu w ataku i ostatecznie nie uznał jego bramki.
ZOBACZ WIDEO: Co on zrobił?! Bramkarz kompletnie się tego nie spodziewał
Co się odwlecze, to nie uciecze. Tomasz Kędziora sprezentował piłkę Nicolaescu. Snajper, którzy przeprowadził indywidualną akcję wbiegł pole karne i strzałem w kierunku dalszego słupka pokonał Szczęsnego.
To nie był dzień podopiecznych Fernando Santosa, ale też realizatora transmisji telewizyjnej, który przeoczył decydującą bramkę. W 85. minucie Maxim Cojocaru dośrodkował idealnie na głowę Vladyslava Baboglo. Defensor strzelił nad interweniującym Szczęsnym, zapewniając swojej drużynie wygraną 3:2.
Zobacz skrót meczu:
Czytaj więcej:
Show Lewandowskiego i Milika. Polska bezlitosna [WIDEO]
Podobny do siebie?! Tak świętowali gola Milika