Łodzianie ten mecz zaczęli i stracili od... straty bramki. W 9. minucie gola dla niepołomiczan zdobył Artur Siemaszko i sytuacja z ich punktu widzenia zrobiła się nieciekawa. Na szczęście dla widzewiaków, dziesięć minut przed przerwą pięknym strzałem popisał się Fran Alvarez i wyrównał stan meczu.
- Gratulacje dla mojego zespołu, bo cały zapracował na wygraną - zarówno ci, którzy wyszli od początku, jak i zmiennicy. Pierwsza połowa pokazała, jak groźnym zespołem jest Puszcza i jak trudny będzie to mecz. Wielu ich skazywało na pożarcie, a my mówiliśmy, że to zespół grający w niebezpieczny sposób. Trzeba było dobrego nastawienia, dużo walki wręcz i w powietrzu - opowiadał Janusz Niedźwiedź na pomeczowej konferencji prasowej.
W drugiej części gry czerwono-biało-czerwoni przejęli inicjatywę i dołożyli dwie bramki - Patryka Stępińskiego oraz Andrejsa Ciganiksa. Choć zdaniem trenera Widzewa Łódź goli dla jego drużyny mogło i powinno paść więcej.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: skradł show przed graczami Juventusu. Zobacz, co zrobił z piłką
- Pierwsze zwycięstwo ważne, ale my cały czas jesteśmy na etapie pracy, doskonalenia siebie i taka wygrana doda nam więcej energii. W pierwszej części zanim zdobyliśmy bramkę pozwoliliśmy Puszczy na za dużo, choć do momentu straty gola w 9. minucie powinniśmy prowadzić 2:0. Mieliśmy moment zwątpienia i nie graliśmy tak szybko. Na szczęście wróciliśmy, potrafiliśmy strzelić drugą i trzecią bramkę. To był Widzew, który chcemy oglądać. Tworzyliśmy sytuacje i nie pozwalaliśmy na wiele Puszczy w drugiej części - podkreślił.
- Za to też dziękuję kibicom, bo to oni ponieśli nas po pierwszej straconej bramce. Wspierali nas w tym trudnym momencie i zobaczyłem, że później zespół złapał luz, zaczął grać na jeden-dwa kontakty na małej przestrzeni. Skorygowaliśmy w przerwie dwie rzeczy przy stałych fragmentach. Potrafiliśmy strzelić trzy bramki przeciwnikowi, który zazwyczaj nie traci bramek i dobrze broni - dodał Niedźwiedź.
Szkoleniowiec był pod wrażeniem dystansu przebiegniętego przez jego zespół. Wyjąwszy bramkarza, było to 116 kilometrów.
- Był moment, że zaczęliśmy grać w dwa ognie, a to kosztuje - te 40-50 metrów biegania. Czasem wydaje się, że zawodnik potrzebuje oddechu. I był taki moment, że Dominik Kun, który wyglądał na zmęczonego, pobiegł za akcją, pomimo wcześniejszego momentu zmęczenia spowodował, że akcja bramkowa na 3:1 miała przebieg 3 na 2 a nie 2 na 2 i dzięki temu ona się tak potoczyła - przyznał trener Widzewa.
Łódzki zespół w meczu z Puszczą Niepołomice zagrał bez młodzieżowca w składzie. Kibice i obserwatorzy Widzewa spodziewali się na przykład Antoniego Klimka, ale nie było go nawet w kadrze meczowej.
- To też jest sygnał dla wszystkich, by pracowali na maksymalnych obrotach, byli skupieni i czekali na swoje mecze. Klimek dziś jeszcze nie zadebiutował, ale to jest dobry chłopak. Dobrze pracował - skomentował Niedźwiedź.
A jak jego zdaniem spisali się nowi piłkarze?
- Wolałbym się powstrzymać od oceny pojedynczej. Nie lubię chwalić, bo wygrał przede wszystkim zespół. Ale rozumiem, że chodzi o Luisa Silvę i Frana Alvareza. Każdy niech oceni zawodników sam. Dajmy im czas, bo niedawno dołączyli. Fran zdobył bramkę, Silva miał dużo dobrych zachowań, lecz dla nich zaskoczeniem mogło być też to, ile walki wręcz musieli odbyć. Musieli przestawić się z gry po ziemi - skomentował.
W drugiej kolejce piłkarze Widzewa Łódź pojadą do Szczecina na mecz z Pogonią. Zaplanowany jest on na niedzielę, 30 lipca na godzinę 20:00.
Czytaj też: Ekstraklasowy debiut Puszczy w Łodzi. Na mecz przyszło więcej ludzi niż... Niepołomice mają mieszkańców