Drużyna Żubrów spotkanie w Łodzi rozpoczęła znakomicie, bo od bardzo efektownej bramki Artura Siemaszki w 9. minucie. Przez pierwsze pół godziny niepołomiczanie prezentowali się lepiej od widzewiaków, ale z czasem zaczęli oddawać inicjatywę gospodarzom.
- Bardzo dobrze weszliśmy w mecz. Były momenty, w których można było wycisnąć jeszcze więcej z sytuacji w polu karnym Widzewa. Początek był taki jak chcieliśmy. Niepotrzebnie oddaliśmy za bardzo grę i nie umieliśmy funkcjonować tak, jak potrafimy i za to zapłaciliśmy stratą bramki - ocenił na pomeczowej konferencji prasowej Tomasz Tułacz.
- Najsłabszym momentem było wejście w drugą połowę i zapanował chaos, który nie pozowlił na realizację pewnych założeń. Widzew w tych momentach był zespołem lepszym. Można było zachować się lepiej przy trzeciej bramce i mam duży niedosyt. Na tym poziomie takie błędy są wykorzystywane przez rywali. Musimy zdawać sobie sprawę, że ekstraklasa cechuje się tym, że to co uchodziło w I lidze, tu może być wykorzystane - podkreślił szkoleniowiec Puszczy Niepołomice.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ma zaledwie 18 lat. Nowa gwiazda Realu już zachwyca!
Mimo tego trener beniaminka był zadowolony z postawy swojego zespołu. Wstydu w debiutanckim meczu w PKO Ekstraklasie absolutnie nie było.
- Chwała chłopakom, że chcieli zaprezentować się z jak najlepszej strony. Ten pierwszy mecz to jakiś stres dla nich. Ja wierzę w nich bardzo i sądzę, że będziemy w stanie się przeciwstawić każdemu przeciwnikowi. Każdy mecz, który jest przed nami taki właśnie będzie – będziemy próbować odpowiedzieć rywalowi, a rywal będzie w jakichś momentach lepszy - tłumaczył Tułacz.
W całym spotkaniu piłkarze Puszczy przebiegli ponad 123 kilometry. To wynik, który rzadko który zespół w PKO Ekstraklasie osiąga. To również pomogło im wypaść tak dobrze.
- Na tym opieramy swoją grę - na intensywności, bezkompromisowości w grze. Dlatego żałuję, że nie udało się przeciwstawić dłużej. Są różne momenty. Trzeba przecierpieć niektóre i zareagować tak, jak zareagowaliśmy bramką na 3:2. Ze sfery mentalnej jestem zadowolony, ale wiem i wierzę, że będziemy starali się być jeszcze trudniejszym i skuteczniejszym rywalem dla innych - takim, który będzie chciał zdobywać punkty - powiedział szkoleniowiec.
Tomasz Tułacz zapytany o to, czy nie boi się, że będzie więcej meczów, w których jego drużyna będzie wyglądać dobrze, ale nie będzie zdobywać punktów, odpowiedział:
- Nie boję się, bo zdajemy sobie, że może tak być. Jesteśmy zespołem, który ma taką kadrę, że nie będzie mieć przewagi optycznej. My wygraliśmy barażowe mecze grając podobnie jak w niedzielę. Znaleźliśmy się tutaj dlatego, że potrafiliśmy wykorzystać swoje atuty czasami cierpiąc. Nie zastanawiamy się nad konsekwencjami porażek, bo na Jagiellonię jedziemy nie przegrać, a przeciwstawić się.
Przez wielu kibiców Puszcza Niepołomice postrzegana była jako zespół, który raczej nie gra ładnie w piłkę. Meczem w Łodzi jakby chcieli zadać temu kłam.
- Tak staramy się funkcjonować. Jest duża grupa ekspertów, która ocenia pewne działania, ale my mamy styl określony i dobrany do piłkarzy, których posiadamy. Nie możemy z tego zrezygnować, bo skazywalibyśmy się na jeszcze trudniejsze zadanie. Bardzo nas zaszufladkowano. To nie tak, że stały fragment, kopnięcie to jest to, czego szukamy. Są inne pomysły. Myślę, że i tak nie sięgnęliśmy po wszystko, nad czym pracujemy. Z nadzieją patrzę w przyszłość i liczę, że jeszcze strzelimy w tej lidze bramki takie, jak ta pierwsza Artura Siemaszki - podkreślił.
W drugiej kolejce Puszcza zagra w Białymstoku z Jagiellonią. Mecz zaplanowano na godzinę 17:30 w sobotę, 29 lipca.
Czytaj też: Ekstraklasowy debiut Puszczy w Łodzi. Na mecz przyszło więcej ludzi niż... Niepołomice mają mieszkańców