Te informacje spadły jak grom z jasnego nieba. W niedzielę media w Arabii Saudyjskiej przekazały, że Fernando Santos może zostać szkoleniowcem Al Shabab.
Plotki dodatkowo zostały podsycone przez fakt, że Portugalczyk przebywał na urlopie i nie mógł z nim skontaktować się nikt z PZPN.
W końcu prezes Cezary Kulesza, a następnie sekretarz generalny PZPN Łukasz Wachowski, rozwiali wszelkie wątpliwości.
- Trener powiedział: słuchaj, ja jestem poważnym człowiekiem i jeżeli cokolwiek byłoby na rzeczy, to federacja dowiedziałaby się o tym to jako pierwsza. Mam ważny kontrakt z drużyną narodową i to zamyka temat - wyjaśnił Wachowski (więcej na ten temat przeczytasz TUTAJ).
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: skradł show przed graczami Juventusu. Zobacz, co zrobił z piłką
Nowe szczegóły w sprawie Santosa przekazał Szymon Janczyk. Jak się okazuje, Saudyjczycy faktycznie sondowali możliwość zakontraktowania selekcjonera reprezentacji Polski.
- Ogółem sprawa jest poważna - powiedział Szymon Janczyk w programie Weszłopolscy. - Wszystkie saudyjskie źródła faktycznie sądziły, że zainteresowanie było - dodał.
- Fernando Santos był jedną z opcji oferowanych przez którąś z frakcji walczących o władzę. Tam już ostatecznie jest nowy prezydent. Z tego, co się dowiedziałem, ta oferta została odrzucona - wyjaśnił.
Janczyk mówił ponadto, że zapytania ze strony Saudyjczyków były, a Fernando Santos dowiedział się o ofercie. Została ona odrzucona albo przez niego samego, albo przez agentów Portugalczyka.
- Widocznie w jakimś stopniu przekazał, że nie jest zainteresowany tą pracą, więc tam nie pójdzie - podsumował dziennikarz.
Czytaj także:
- PZPN gasi pożar. Kolejny sponsor zabrał głos
- "Jestem zdziwiony". Szpakowski uderzył w prezesa PZPN