"Niektórym wydaje się, że są wielkimi panami". Ostro o bohaterze Rakowa!

Getty Images / Selim Sudheimer / Na zdjęciu: Sonny Kittel
Getty Images / Selim Sudheimer / Na zdjęciu: Sonny Kittel

Sonny Kittel w debiucie zdobył piękną bramkę dla Rakowa i był bohaterem meczu z Karabachem (3:2). Momentalnie odżyły doniesienia o jego grze dla Polski. W ostrych słowach dla "Przeglądu Sportowego" wypowiedział się na ten temat Radosław Kałużny.

Transfer Sonny'ego Kittela do Rakowa Częstochowa to wydarzenie letniego okienka w polskim futbolu. Kittel ma na swoim koncie 60 meczów w Bundeslidze i aż 201 na jej zapleczu. Grał dla Eintrachtu Frankfurt, FC Ingolstadt 04 i Hamburger SV. Teraz będzie reprezentował najlepszy polski zespół i walczył wraz z nim o awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów.

Mający polskie korzenie Niemiec zadebiutował w środowym spotkaniu eliminacji LM z Karabachem Agdam. Zdobył piękną bramkę na 3:2 i zapewnił swojej drużynie ważne zwycięstwo. W przeszłości Kittel był łączony z grą w reprezentacji Polski, ale nigdy do tego nie doszło.

Z miejsca pojawiły się wiadomości o tym, że to Zbigniew Boniek zablokował grę Kittela w kadrze. Dziennikarz "Przeglądu Sportowego" Marcin Dobosz opowiedział o kulisach całej sytuacji. Kittel miał dzięki dyplomatycznym staraniom umówioną wizytę w konsulacie w Hamburgu. Udało się to zrobić w przyspieszonym trybie i bez kolejki. Miał jedynie złożyć wniosek o polski paszport, a sprawa byłaby dalej pokierowana przez urzędników. Ostatecznie Kittel nie pojawił się w konsulacie.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Jak tego nie strzelił?! Koszmarny kiks przed pustą bramką

Na te słowa ostro zareagował Radosław Kałużny. Były reprezentant Polski w swoim stylu nie gryzł się w język i podsumował zachowanie Kittela.

- Znowu musze powiedzieć, że za moich czasów nie wystarczyło dwa razy kopnąć prosto piłkę, żeby zaczęło się gadanie o kadrze. Trzeba było orać na boisku, dać się pokopać i samemu kogoś skopać. Oj, ilu ja ludzi skopałem, żeby mnie raz powołali na reprezentację! Teraz jest zupełnie inaczej. Niektórym się wydaje, że skoro grają w Hamburgu, wielkim klubie, z tłumem kibiców, to już są wielkimi panami - powiedział Kałużny.

Wspominał też czasy, gdy grał dla Energie Cottbus. Wtedy tez myślał o sobie, że jest "wielkim panem", zwłaszcza że nie był to bogaty klub, a fani długo świętowali każdą strzeloną w Bundeslidze bramkę. Potem Kałużny przeszedł do Bayeru 04 Leverkusen i zrozumiał, że przy Lucio, Juanie czy Diego Placente jest "małym zawodniczkiem".

- Kittel debiutował w wieku 17 czy 18 lat w Eintrachcie Frankfurt, więc talent na pewno ma. Ale potem też nastąpiła redukcja, piłkarsko spadał: dwa razy zrywał więzadła, poszedł do HSV, kiedy grało w 2. Bundeslidze i do tej pory nie awansowali. W pewnym momencie trzeba spojrzeć sobie w oczy i zapytać: gdzie jestem i co robię? Gdyby był tak wybitnym zawodnikiem, przenosiny do Rakowa nie wchodziłyby przecież w grę - dodał Kałużny.

Czytaj także:
Kazachowie piszą o skandalu. Gorąco po meczu z Legią
Pogoń wykonała zadanie. Wysoki wynik w Lidze Konferencji Europy

Źródło artykułu: WP SportoweFakty