Po raz drugi w sezonie piłkarze Stali Mielec i Piasta Gliwice kończyli mecz z niedosytem. W potyczce więcej z gry mieli goście, ale to gospodarze w doliczonym czasie powinni zdobyć gola. Ostatecznie w spotkaniu bramki nie padły.
- Rywal był niewygodny i nie forsował ataków, tylko bronił całym zespołem oraz czekał na poszczególne momenty, aby zagrozić kontratakiem lub stałym fragmentem gry. Udało nam się wybronić stały fragment, a w jednej, ostatniej sytuacji, mieliśmy szczęście. To paradoksalne, ale spotkanie mogło skończyć się naszą porażką - powiedział po meczu opiekun gości Aleksandar Vuković, cytowany przez klubowy portal.
Gliwiczanie w potyczce wykreowali sobie kilka dobrych okazji, ale brakowało Piastowi skuteczności. - Jako drużyna zrobiliśmy zdecydowanie więcej, aby ten mecz wygrać. Skoro nie udało się wygrać, to szanujemy remis - podsumował.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ma "młotek" w nodze! Tak strzela syn Zinedine'a Zidane'a
Punkt cenił trener gospodarzy Kamil Kiereś, chociaż mógł czuć niedosyt po zmarnowanej szansie w ostatniej minucie. - Piast prezentuje nieprzyjemny sposób gry, niełatwy dla przeciwników. Analizowaliśmy ich mecz z Lechem Poznań. Gliwiczanie nie musieli tego meczu przegrać i mocno zawiesili rywalowi poprzeczkę - chwalił rywala opiekun Stali.
- Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, kto przyjeżdża i jak wyglądały statystyki bezpośrednich spotkań z ostatnich sezonów. Szukaliśmy równowagi w grze i nie chcieliśmy tylko się cofnąć, ale też chcieliśmy grać wszechstronnie. Założenia to jedno, a zielona murawa to drugie. Piast wysoko zawiesił poprzeczkę w trakcie spotkania. Pokazaliśmy sporo determinacji w trudnych momentach i w ten sposób dopisujemy punkt - powiedział Kamil Kiereś.
Czytaj także:
Gracz Piasta Gliwice przegapił mecz ligowy. Powodem negocjowany transfer
Piłkarz Ruchu Chorzów największym wygranym początku sezonu