[tag=600]
Raków Częstochowa[/tag] szybko wypracował sobie przewagę nad Arisem Limassol za sprawą Władysława Koczerhina. Później prowadzenie gospodarzy podwoił Fabian Piasecki, który wykonał egzekucję z jedenastu metrów. W samej końcówce Mihlali Mayambela popisał się przepięknym strzałem zza pola karnego.
Mecz trzeciej rundy eliminacji Ligi Mistrzów zakończył się zwycięstwem Rakowa 2:1. Zdaniem Sylwestra Czereszewskiego, mistrz Polski mógł wygrać nawet większą różnicą bramek. Niemniej jednak docenił postawę podopiecznych Dawida Szwargi.
- Można było zdobyć jeszcze jedną bramkę, zwłaszcza przed utratą na 2:1. To trochę wygląda tak, jakby Raków za każdym razem chciał wjechać z piłką do bramki. Czasami trzeba zamknąć oczy i uderzyć "z czuba", jeśli jest obrońca przed strzelającym. Bardziej się bałem o wynik, gdy Raków jechał na mecz z Karabachem niż teraz na Cypr. Aris poza tym jedynym strzałem na bramkę praktycznie nie stwarzał zagrożenia przez 90 minut. Cypryjczycy mają większość piłkarzy z zagranicy, fajnie się poruszają, chcą grać do przodu, ale tych sytuacji nie stworzyli. Powiem szczerze, że dawno nie widziałem w naszej ekstraklasie takiego zespołu, jak Raków. Przez 90 minut dominował zdecydowanie - przyznał ekspert.
Dawid Szwarga musiał wejść w buty Marka Papszuna i jak dotąd bez zarzutu sprawdza się w roli pierwszego trenera. Przez większą część meczu obrońcy Rakowa nie dopuszczali przeciwnika do głosu. Przy trafieniu Mayambeli tuż przed końcowym gwizdkiem zabrakło im trochę koncentracji. Były reprezentant Polski skupiał się na pozytywach.
ZOBACZ WIDEO: Raków pisze piękną historię. Cypryjczycy kolejną przeszkodą
- Przede wszystkim trzeba wyróżnić Cebulę. Widać, że nie boi się piłki. Przy karnym zresztą to pokazał - ładnie wszedł. Wiadomo, że miał poważną kontuzję i Raków na tym tracił. Większość zawodników mi zaimponowała. Jeżeli chodzi o sytuację z końcówki, wolę tracić takie gole niż przypadkowe, kiedy któryś obrońca nie trafi w piłkę. Lubimy szukać winowajców. Ktoś mógłby powiedzieć, że każda strata bramki to jest czyjś błąd. Tutaj wszystko było zrobione w tempo, złamanie z prawej do lewej nogi i strzał wewnętrzną częścią stopy w okienko. Można by powiedzieć, że ktoś mógł bardziej przytrzymać, ale to jest polowanie na czarownicę - skomentował.
Zarówno z Karabachem Agdam, jak i Arisem Limassol częstochowianie zagrali bez żadnych kompleksów. Nasz rozmówca nie spodziewa się większych utrudnień w rewanżu. Przypomnijmy, że w przypadku awansu do czwartej rundy, Raków zagra o fazę grupową z FC Kopenhaga lub Spartą Praga.
- Raków jest super prowadzony pod każdym względem, bo niezależnie od wyniku zawsze jest różnica w intensywności, co jest bardzo ważne w takich rozgrywkach. Trener Karabachu mówił, że Raków gra w piłkę jak niepolski zespół. Widać, że każdy wie co ma robić na boisku i dobrze to się ogląda. Na pewno rewanż jest bardzo łatwy do przewidzenia. Publiczność będzie dwunastym zawodnikiem. Piłkarze Rakowa nie będą bronili wyniku, będą atakować, także żadnych obaw nie mam - kontynuował.
Mistrz kraju będzie grał co najmniej w fazie grupowej Ligi Konferencji Europy. Sylwester Czereszewski widzi w Rakowie potencjał, który pozwala myśleć o występach w bardziej prestiżowych rozgrywkach.
- Wiadomo, że byłoby ciężko rywalizować z mistrzem Anglii czy Hiszpanii, ale co roku zespoły ze zdecydowanie słabszych lig jakoś sobie radzą. Może nie awansują do dalszych faz, ale czasami urywają punkty. Raków takim zespołem mógłby być. Wierzę w tę drużynę - podkreślił.
Zespół Szwargi może przygotowywać się do wyjazdu na Cypr. Rewanżowe spotkanie Rakowa z Arisem zaplanowano na wtorek (15 sierpnia), początek o godz. 19.
Rafał Szymański, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj więcej:
Raków Częstochowa z zaliczką. Sprawdź, kiedy rozegra rewanż
El. LM. Grali potencjalni rywale Rakowa Częstochowa