[tag=600]
Raków Częstochowa[/tag] nie zdołał utrzymać czystego konta, lecz mimo to poradził sobie z Arisem Limassol. W pierwszym meczu trzeciej rundy eliminacji Ligi Mistrzów "Medaliki" wygrały 2:1 przed własną publicznością.
Zoran Arsenić miał mieszane odczucia po tym, jak Cypryjczycy złapali kontakt po pięknym strzale Mihlalia Mayambeli. Kapitan zespołu odpowiadał na pytania Dominika Piechoty po zakończeniu wtorkowego starcia.
- Na pewno cieszy zwycięstwo, ale smakuje inaczej po straconym golu. To był praktycznie pierwszy strzał na naszą bramkę. Nie ukrywam, że nie jesteśmy zadowoleni z tego, bo mieliśmy więcej sytuacji. Mamy przewagę jednego gola i jedziemy bronić wyniku - zapowiedział.
Arsenić nie zamierzał lekceważyć drużyny z Cypru. Choć ekipa Szwargi była stroną przeważającą, to Chorwat przyznał na gorąco po końcowym gwizdku, że defensywa Rakowa mogła zachować się lepiej przy jedynym trafieniu Arisu.
ZOBACZ WIDEO: Czarne miesiące PZPN. Co dalej? "Zrobiło się nieciekawie"
- Kiedy grasz w Lidze Mistrzów, to wiadomo, że jest ciężko. Wiedzieliśmy, że będzie dużo pojedynków. Myślę, że mimo wszystko kontrolowaliśmy mecz. Przy golu na pewno mogliśmy lepiej się zachować. Musimy to przeanalizować - uzupełnił.
Według Arsenicia, napięty terminarz nie stanowi problemu dla graczy Rakowa: - Cieszy mnie, że mogę grać co trzy dni. To oznacza, że jesteśmy w pucharach i gramy w Europie, co jest naszym celem. Myślę, że to nie tylko moje podejście, tylko wszystkich zawodników. Mamy 25 ludzi i wierzę w każdego.
Czytaj więcej:
Umiarkowany optymizm w Częstochowie. A było już tak pięknie
El. LM. Grali potencjalni rywale Rakowa Częstochowa