Nowy pracownik PZPN musiał tłumaczyć się z afer. Eksperci szybko go podsumowali

WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: piłkarze reprezentacji Polski
WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: piłkarze reprezentacji Polski

Nie milkną echa afer, jakie w ostatnich miesiącach wybuchły w PZPN. W programie "Pogadajmy o piłce" odnieść się miał do nich Tomasz Kozłowski. Nowy dyrektor Departamentu Komunikacji i Mediów rozczarował, na co uwagę zwrócili piłkarscy eksperci.

Trwa kryzys wizerunkowy Polskiego Związku Piłki Nożnej. Bardzo głośno było przede wszystkim o wyjeździe skompromitowanego i skazanego za korupcję Mirosława Stasiaka na mecz do Mołdawii.

W ostatnich dniach do listy afer dołączony został przygotowany przez PZPN klip, w którym zobaczyć było można zamieszanego w aferę korupcyjną sędziego Antoniego Fijarczyka (więcej TUTAJ).

W związku doszło do zmiany na stanowisku dyrektora Departamentu Komunikacji i Mediów PZPN. Został nim Tomasz Kozłowski, który w niedzielę gościł w programie "Pogadajmy o piłce".

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: To będzie bramka roku?! Takiego uderzenia nikt się nie spodziewał

Dziennikarze portalu meczyki.pl zwrócili się do niego, aby wyjaśnił, co w ostatnim czasie działo się wokół związku.

- W sprawie przygotowania klipu nie wszystko mogę powiedzieć, bo większość decyzji i pracy realizacyjno-produkcyjnej odbywała się przed moim przyjściem. To się wydarzyć nie powinno. To jest sytuacja bardzo wstydliwa. To normalne, że środowisko jest oburzone. Takich ludzi nie powinniśmy promować i to jest błąd, który biorę na klatę - przyznał wprost.

- Nie będę się odnosił do przekazów medialnych. Jedyne, co mogę powiedzieć w tej sprawie, to jest to, że ostatnie sytuacje, które były w związku, pokazują, że na polu komunikacji jest dużo do poprawy. Mam nadzieję, że uda mi się wprowadzić transparentną komunikację. Konsekwencje poniosą wszyscy ludzie, którzy uczestniczyli w produkcji i nadzorze tego materiału - dodał Kozłowski.

W wielu sprawach, zamiast konkretnych odpowiedzi, pojawiały się jednak stwierdzenia "nie będę się odnosił", "nie chcę komentować", "nie zapoznałem się". Tak było chociażby w kontekście wątpliwości wobec dwójki sponsorów - Inszury.pl oraz Car4Share.

- To są sytuacje, z którymi jeszcze się szczegółowo nie zapoznawałem. W związku z tym, że dotyczą działki sponsorskiej. Uchylę się od odpowiedzi, bo nie znam tych spraw od drugiej strony. Nie zapoznawałem się z nimi, bo nie miałem przez 2,5 dnia na to czasu, ale się z nimi zapoznam. Jeśli będzie coś spektakularnego, to podzielę się tym z dziennikarzami, jeśli będę mógł - wyjaśnił Kozłowski.

Uwagę na jego wymijające odpowiedzi zwrócili piłkarscy dziennikarze. Samuel Szczygielski z meczyki.pl opublikował na Twitterze wpis w którym zacytował nowego dyrektora.

"Po dwóch latach rządów Cezarego Kuleszy w PZPN, nowy dyrektor komunikacji związku mówi właśnie w meczyki.pl, że w tej działce trzeba wszystko budować od nowa" - skomentował Szymon Jadczak z Wirtualnej Polski.

Szef działu sportowego "Wprost" Mariusz Bielski stwierdził natomiast, że kibice byliby po stronie PZPN, gdyby nie ciągłe afery. "Nowy dyrektor, stara oblężona twierdza. Wiecznie to samo - szukanie spisków, jacyś mityczni "oni", wymyślanie wrogów... To jakaś komunistyczna propaganda? Bo tak to wyglądało w poprzednim ustroju... A prawda jest taka, że ludzie byliby za PZPN-em, gdyby nie ciągłe afery. Tylko tyle i aż tyle" - czytamy na jego profilu.

W podobnym tonie wypowiadali się także kibice, których Tomasz Kozłowski nie przekonał do siebie. "Dużo pięknych słów, mało konkretów" - pisali.

Czytaj także:
Ekspert wskazuje, co może zrobić Lewandowski. "Stać go na to"
Fatalna statystyka Tuchela. Tak źle nie było od ponad 30 lat!

Komentarze (0)