Trener Arisu ostro o stylu Rakowa. "Byli raz na naszej połowie"

PAP / Waldemar Deska / Na zdjęciu: trener Arisu Aleksiej Szpilewskij
PAP / Waldemar Deska / Na zdjęciu: trener Arisu Aleksiej Szpilewskij

- Gra się dla kibiców, którzy płacą za bilety. Nie wiem czy ich kibice byli zafascynowani tym, co zobaczyli - mówi trener Arisu Limassol Aleksiej Szpilewskij. We wtorek Raków Częstochowa powalczy na Cyprze o IV rundę el. Ligi Mistrzów (godz. 19).

Pewności siebie nie można mylić z arogancją, ale trener Arisu Limassol Aleksiej Szpilewskij nie zostawił suchej nitki na Rakowie Częstochowa. W bardzo ostrych słowach skrytykował styl mistrzów Polski w pierwszym meczu. Przypomnijmy, Raków wygrał 2:1, tracąc gola w samej końcówce po prostym błędzie.

- W pierwszej połowie zrobiliśmy kluczowy błąd i Raków strzelił gola. Oni byli raz na naszej połowie, a grali u siebie. Oczywiście nie możemy wymagać, by nasz przeciwnik grał w ten czy inny sposób. Masz milion dróg do sukcesu, ale nie możesz zapomnieć, że grasz również dla kibiców, którzy płacą za bilety - mówił Szpilewskij na konferencji prasowej.

- Oni chcą oglądać dobre widowisko, być zafascynowani. Jeżeli ja idę do kina czy teatru, to chcę być zafascynowany spektaklem. Nie wiem czy kibice Rakowa byli zafascynowani po tym, co zobaczyli - kontynuował Białorusin.

ZOBACZ WIDEO: Czarne miesiące PZPN. Co dalej? "Zrobiło się nieciekawie"

Szkoleniowiec Arisu miał uwagi nie tylko do Rakowa i trenera Dawida Szwargi. Swoje usłyszał też sędzia pierwszego meczu Duje Strukan. - Nie był najlepszy. W pierwszej połowie jeden z piłkarzy Rakowa powinien dostać czerwoną kartkę za faul na Karolu Struskim. Ponadto Raków strzelił gola z rzutu karnego, a jeden z ich zawodników za wcześnie wbiegł w "szesnastkę". Niestety VAR nie zareagował - mówił Szpilewskij.

Niemniej, wspomniana pewność siebie aż biła z trenera Arisu.

- Nie ma już zasady goli strzelonych na wyjeździe, ale nawet gdybyśmy przegrali pierwszy mecz 0:2, to byłbym tak samo pewny siebie. Oczywiście Raków bardzo dobrze broni, gra na dużej intensywności, a po stracie piłki jest szybki powrót. Jest to ich dużą siłą, natomiast znamy również ich słabości. Będziemy atakować jedenastoma zawodnikami i bronić jedenastoma zawodnikami. Na koniec, przy odrobinie szczęścia, wygramy ten mecz - przyznał.

Odniósł się też do publikacji w polskich mediach, które - w jego opinii - umniejszały drużynie Arisu.

- Myślę, że nie spodziewali się z naszej strony aż tak dużej presji. Oglądałem kilka programów, czytałem gazety i zauważyłem, że wydawało im się, że będzie dużo łatwiej niż z Karabachem. Pokazaliśmy na boisku, że nic takiego nie było. Według mnie zagraliśmy świetny mecz, choć wynik się nie zgadzał. Nie lubię za dużo mówić przed meczem. Chcę odpowiedzieć na boisku, że zasługujemy na ten awans - podsumował trener Szpilewskij.

Początek meczu Aris Limassol - Raków Częstochowa we wtorek o godz. 19.

CZYTAJ TAKŻE:
Budowa stadionu w cieniu tragedii. Nie żyje 26-latek
"Zawodowy oszust". To on miał prowokować Lewandowskiego

Źródło artykułu: WP SportoweFakty