"Wariat" z Polski na drodze Rakowa. W Danii robi furorę

Raków Częstochowa jest dwa kroki od fazy grupowej Ligi Mistrzów. Ekipa Dawida Szwargi stoi już u wrót piłkarskiego raju, ale zatrząsnąć je przed mistrzem Polski może Kamil Grabara. 24-letni "Wariat" z bramki FC Kopenhagi.

Daniel Flak
Daniel Flak
Kamil Grabara to ulubieniec kibiców Kopenhagi Getty Images / Lars Ronbog / Kamil Grabara to ulubieniec kibiców Kopenhagi
Po dwumeczu w III rundzie eliminacji Ligi Mistrzów, w którym FC Kopenhaga zmierzyła się ze Spartą Praga, za bohatera Duńczyków został uznany Kamil Grabara. Polski bramkarz imponował przede wszystkim w drugim spotkaniu. Mimo iż wpuścił trzy gole, popisał się wieloma kapitalnymi interwencjami i obronił rzut karny w serii jedenastek.

Duńskie media piały z zachwytu. "Kamil Grabara przez cały mecz był wzorowy. To prawdopodobnie najlepszy bramkarz w lidze. Polska ostatnia deska ratunku. Jego poziom był ponadprzeciętny. Znakomita gra, utrzymał Kopenhagę przy życiu" skomentował jego występ "Ekstra Bladet".

Grabara może okazać się kluczową postacią rywalizacji FC Kopenhagi z Rakowem Częstochowa. Mistrz Polski ma kłopot, bo 24-latek jest w najlepszym momencie swojej kariery. Kariery, którą wróżono mu, kiedy był jeszcze w gimnazjum.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: piękne chwile na meczu Ekstraklasy. Zobacz, co zrobił jeden z kibiców

Zanim jednak stał się liderem mistrza Danii, Grabara był przede wszystkim ze skandali, a jeśli głośno było o jego występach, to z powodu wpadek. Na początku jednak wszystko w jego karierze układało się niemal podręcznikowo.

Jako nastolatek występował w rezerwach Ruchu Chorzów i zapracował na zainteresowanie wielkich światowych marek. Spełnił marzenie i jako 17-latek trafił do Liverpoolu, choć o pozyskanie nastolatka starały się również dwa największe kluby z Manchesteru - City i United.

Nie dziwi oczywiście fakt, iż utalentowany golkiper występował w zespołach juniorskich ekipy z miasta Beatlesów. Zanim dał się poznać szerokiej publiczności z boiska, w Polsce konsternację wywołała jego decyzja o nieprzyjęciu powołania na rozgrywane w naszym kraju Mistrzostwa Europy U-21.

Grabara doskonale wiedział, że nie ma żadnych szans na grę. W hierarchii wyżej stali bowiem starsi Bartłomiej Drągowski i Jakub Wrąbel. W związku z tym, polski golkiper zadecydował, iż nie przyjedzie na zgrupowanie kadry, a jego decyzja, delikatnie rzecz ujmując, nie została dobrze przyjęta w polskim środowisku piłkarskim.

Grabara nie zamierzał jednak na tym poprzestawać - dalej szokował i wzbudzał kontrowersje. Został samozwańczym "królem Twittera". Echem odbiły się chociażby jego komentarze dotyczące golkiperów występujących na najwyższym poziomie rozgrywkowym w Polsce. "Dobrze, że ruszyła Ekstraklasa, można podziwiać kwiat bramkarstwa" - pisał ironicznie 18-letni wówczas Grabara. Do jego słów odniósł się chociażby Zbigniew Boniek.

Grabara postrzegany był jako przesadnie pewny siebie, może nawet arogancki nastolatek, a w dodatku wciąż występował jedynie w drużynach młodzieżowych. Nawet jeśli mówimy o Liverpoolu, na nikim nie mogło robić to oszałamiającego wrażenia.

W końcu nadszedł jednak czas, w którym Grabara mógł liczyć na regularną grę na poziomie seniorskim. Został wysłany na wypożyczenie do duńskiego Aarhus. Niezły sezon zwieńczył udanym występem na mistrzostwach Europy U-21 (2019). Wówczas był już podstawowym bramkarzem młodzieżowej kadry. 

Następnie na zasadzie kolejnego czasowego transferu trafił do spadkowicza Premier League, Huddersfield. Po latach golkiper przyznawał, iż czas spędzony w drużynie z Championship był dla niego wyjątkowo trudny.

Jesienią grał regularnie, ale jego drużyna prezentowała się z fatalnie i długo szorowała po dnie ligowej tabeli. Później przytrafiła mu się kontuzja, która wykluczyła go z gry na dłuższy czas. Gdy był już gotowy do gry, rozgrywki zostały zatrzymane przez pandemię. Przez ostatnie kilka miesięcy pobytu w angielskim klubie Grabara nie wystąpił ani razu.

Czuł, że musi zbudować się na nowo i ponownie trafił na wypożyczenie do Aarhus. Mimo iż początek sezonu w jego wykonaniu nie był zbyt udany, a o jego błędach rozpisywały się media, to ostatecznie zachował miejsce w składzie i powrócił na dobre tory. W Danii wyrobił sobie na tyle silną pozycję, że zapracował na przenosiny do Kopenhagi, która pozyskała go Liverpoolu za 3,5 miliona euro. Grabara podkreślał, jak ważne było dla niego zakończenie serii wypożyczeń i podpisanie długoterminowego kontraktu z nowym klubem.

- Ostatnie trzy lata spędziłem na wypożyczeniach. Jak w końcu podpiszesz kontrakt na kilka lat, to uważasz, że duży problem został rozwiązany. Tak na to patrzę i cieszę się z tego powodu. Poczułem dużą ulgę - mówił na kanale "Foot Truck".

W stolicy Danii imponował niemal od początku. W pierwszym sezonie w rozgrywkach ligowych zanotował aż 18 czystych kont, a swoją postawą zapracował na debiut w pierwszej reprezentacji Polski. Wystąpił w wygranym przez biało-czerwonych meczu z Walią w ramach Ligi Narodów

- Byłem buńczuczny. Więcej mówiłem, mniej robiłem. W ostatnim czasie zmieniło się u mnie kilka rzeczy. Trochę dorosłem, zmężniałem. Inaczej postrzegam pewne sprawy w swoim życiu – powiedział TVP Sport po debiucie w seniorskiej kadrze.

Mimo iż uchodził za jednego z "synków" Czesława Michniewicza, początkowo nie otrzymał powołania na mistrzostwa świata w Katarze. Choć wcześniej przyznawał, że dojrzał jako człowiek, wówczas nie mógł powstrzymać się od komentarza w stylu "starego" Grabary.

- Jestem Polakiem i zawsze będę kibicował reprezentacji. Ale jest też inna kadra, która występuje w biało-czerwonych barwach. Na pewno będę ją wspierał. Uważam, że jeden z tych zespołów ma nieco większe szanse w mistrzostwach świata niż druga - mówił na łamach "Tipsbladet".

I dodał: - Zastanawiam się, czy po drodze zmienię koszulkę i nauczę się nowego hymnu. Od kiedy wróciłem do gry, robiłem wszystko, co mogłem, by pojechać na mundial. Wygrałem rywalizację w Kopenhadze i dobrze się spisywałem. Jeśli to nie wystarczy, nie mogłem zrobić nic więcej. 

Jak się jednak okazało, Bartłomiej Drągowski doznał kontuzji, która wykluczyła go z udziału w mundialu, w efekcie czego Grabara ostatecznie został dowołany do kadry i pojechał na mundial.

Miniony rok był więc dla niego wyjątkowo udany. Postawił pierwsze poważne kroki w reprezentacji, a w klubie spisywał się na tyle dobrze, że jego pozycja stała się niepodważalna. Został uznany najlepszym bramkarzem w Danii, wygrywając plebiscyt "Złota Bramka" organizowany przez  "Tipsbladet".

Jego rozwój przebiega bardzo dobrze, a forma w dalszym ciągu budzi uznanie. Latem mówiło się o potencjalnym transferze Grabary do Fiorentiny czy Juventusu. W rozmowie z WP Sportowe Fakty pod wrażeniem jego umiejętności był Arkadiusz Onyszko, który przez lata występował w Danii: - To jest Spider-Man! W III rundzie ze Spartą bronił niewiarygodnie i utrzymał zespół przy życiu. Tak samo gra w lidze.

- Wiele klubów pyta o niego i oferuje bardzo dobre pieniądze. W klubie jest uwielbiany i podtrzymuje dobre polskie tradycje bramkarskie. Też jest nieco zwariowany, ale Duńczykom to nie przeszkadza. Jest bardzo pewny siebie i ma swoje zdanie. W klubie wiedzą, że mają za sobą pewnego wariata i mogą na niego liczyć - tłumaczył Onyszko. Więcej TUTAJ.

Wtorkowego wieczoru Grabara zrobi wszystko, by zatrzymać Raków Częstochowa. Pierwszy gwizdek spotkania 4. rundy eliminacji Ligi Mistrzów, w którym mistrzowie Polski podejmą w Sosnowcu FC Kopenhaga zaplanowany jest na godzinę 21.00.

Zobacz też:
W Rakowie walka z czasem o zdrowie liderów. Stadion w Sosnowcu ma nie zaszkodzić
Turecki napastnik w Rakowie? Pojawiły się nowe okoliczności. Czy to zadecyduje?

Czy Kamil Grabara zatrzyma Raków Częstochowa?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×