Przypadkowe trafienie samobójcze z pierwszego spotkania w dużej mierze ustawiło przebieg decydującego dwumeczu o Ligę Mistrzów, w którym Raków Częstochowa mierzył się z FC Kopenhagą.
W rewanżu podopieczni Dawida Szwargi przegrywali od 35. minuty meczu. W końcówce jednak nabrali wiatru w żagle, ale ostatecznie nie udało im się doprowadzić do dogrywki. - Nastroje nie są najgorsze. To, co mogliśmy zaobserwować w drugiej połowie, a szczególnie końcówce, po dokonaniu kilku zmian, daje gwarancje, że Raków zdobędzie kilka punktów w grupie Ligi Europy - mówi Marcin Baszczyński, były reprezentant Polski w rozmowie z WP SportoweFakty.
- Czy zabrakło im pomysłu? Nie do końca. Powiem uczciwie, że troszeczkę czasu. Przede wszystkim zawodnikom nowym, którzy niedawno dołączyli do zespołu. Mam na myśli Sonny'ego Kittela który dałby zdecydowanie więcej drużynie, czy Johna Yeboaha, choć w jego przypadku dużą rolę odegrała kontuzja - dodaje.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co za gest Messiego! Ma klasę
Z Lopezem byłoby inaczej?
Raków był o krok, ale to nie powód do rozpaczy. Drużyna nadal ma szansę zabłysnąć w Lidze Europy. Nasz rozmówca nie wątpi, że dopiero w przyszłości może uwolnić się jej potencjał.
- Te małe szczegóły, o których mówiłem wcześniej, pozwalają patrzeć na projekt z optymizmem i nadzieją, że w przyszłości częstochowianie będą silniejsi. Póki co jednak tej jakości, zmysłu do indywidualnej możliwości zmiany wyniku, Raków jeszcze nie ma. W buty takiego zawodnika wchodził na przykład Ivi Lopez. Jego utrata spowodowała, że zabrakło następcy, a nowe nabytki miały za mało czasu na wdrożenie się w projekt - zapewnia były obrońca reprezentacji Polski.
Kovacević zaprzepaścił wysiłek kolegów
Zapytaliśmy Baszczyńskiego, czy częstochowianie zasłużyli, by zagrać w Lidze Mistrzów. - Raków dojrzewał w trakcie rozgrywek i nie był gorszy od Kopenhagi. Ostatecznie wygrała drużyna bardziej doświadczona, z odrobiną więcej szczęścia, ale nie można powiedzieć, że częstochowianie zasłużyli na porażkę. Absolutnie nie ma powodów, by wstydzić się takiego występu w dwumeczu - odpowiedział.
- Jeżeli są zawodnicy, na których najbardziej liczysz, a w tym momencie, gdy drużyna się rozkręca, najważniejszy piłkarz popełnia błąd, to podpiłowuje delikatnie gałąź, na której siedzisz. Najprościej jest tak powiedzieć, jednak zabrakło mi lepszej postawy Vladana Kovacevicia. To nie był jego dwumecz. Zawodnik z Bośni był uwikłany w utratę obu goli i skomplikował sytuację Rakowa. To podcięło zespołowi skrzydła - dodał.
Poza niewybaczalnymi błędami bramkarza, częstochowianom zabrakło jeszcze kilku rzeczy. - Przydałoby się więcej sprytu, więcej zagrania pod przysłowiowe cwaniactwo, szczególnie przy stałych fragmentach gry i wykorzystania indywidualności, bo w Rakowie nie brakuje piłkarzy sprytnych w tym elemencie. Myślę, że to też dało się lepiej wykorzystać, trochę więcej nadszarpnąć - analizował Baszczyński.
"Trzeba było wykorzystać okazję"
Być może sam brak awansu to nie najgorsze wieści. Nadzieja na dobry wynik w Lidze Mistrzów byłaby raczej niepoprawnym marzeniem. - Gdyby Raków awansował, Michał Świerczewski by się tym wszystkim za szybko zachwycił. Oczywiście mówię pół żartem, pół serio. To człowiek ambitny, który lubi dążyć do celu, nadal będzie chciał wzmacniać i rozwijać drużynę. Był bardzo blisko Ligi Mistrzów i sądzę, że na tym nie poprzestanie. Być może zrobi ten krok następnym razem - mówi ekspert.
- Zawodnicy będą mieli okazję pokazać się w Europie, na tle silnych rywali, będzie im za to trudniej na podwórku krajowym, bo nie jest łatwo rywalizować na wielu frontach. Oczywiście trzeba było wykorzystać okazję do awansu i szkoda, że się nie udało, ale to jeszcze nie koniec świata. Projekt nadal wygląda bardzo ciekawie. Teraz musimy poczekać do losowania, a jeśli te będzie korzystne, myślę, że nie powinniśmy zamykać Rakowowi drogi do wyjścia z grupy. Trener Szwarga ma do dyspozycji wielu ambitnych piłkarzy, którzy są głodni rozwoju. Dzięki temu zespół może urosnąć, co zaowocuje lepszą grą w następnych sezonach - podsumował Marcin Baszczyński.
Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty
Zobacz także:
- Jest reakcja PZPN na tekst WP. Lechia będzie się tłumaczyć
- "Bezczelny, pewny siebie i arogancki". Piłka uratowała mu życie, teraz on może uratować Legię Warszawa