Pierwszą groźną sytuację w meczu stworzyli sobie gospodarze. Już w 3. minucie Rafał Lasocki wykończył strzałem głową, oskrzydlającą akcję Łukasza Masłowskiego, ale piłka minęła bramkę Pogoni w bezpiecznej odległości. Na odpowiedź Portowców trzeba było czekać 180 sekund, kiedy to pod nieobecność pauzującego za kartki Piotra Petasza, rzut wolny dla Pogoni egzekwował Maksymilian Rogalski. Strzał piłkarza szczecińskiej jedenastki zatrzymał się na płockim murze.
W 16. minucie gospodarze powinni objąć prowadzenie. Powinni, ale tak się nie stało. Daniel Koczon znakomicie, w tempo zagrał do Masłowskiego. Piłkarz Wisły mając przed sobą tylko bramkarza, zdecydował się na podcięcie futbolówki. Zrobił to jednak zdecydowanie za mocno, przenosząc piłkę nad poprzeczką. Przez kilkanaście następnych minut na boisku nic ciekawego się nie działo. Piłkarze obu ekip wymieniali krótkie podania na swoich połowach, a próby ataków szybko kończyły się stratami. W 29. minucie, ku zaskoczeniu wszystkich, padła jedyna bramka w tym spotkaniu. Mocne dośrodkowanie z prawego skrzydła niefortunnie przeciął Paweł Pęczak. Kompletnie zaskoczony Przemysław Mierzwa nie miał żadnych szans i goście objęli prowadzenie. Chwilę później Przemysław Pietruszka mógł podwyższyć prowadzenie, ale uderzył niecelnie. Tuż przed przerwą Nafciarze, za sprawą Kamila Gęśli i Koczona przeprowadzili ładną akcję, lecz pomimo ich starań piłka nie znalazła drogi do siatki Radosława Janukiewicza.
Druga połowa rozpoczęła się od ataków gospodarzy, którzy starali się doprowadzić do wyrównania. Uderzenia Bartłomieja Sielewskiego, Gęśli i Masłowskiego nie znalazły jednak drogi do celu. W odpowiedzi, w 67. minucie, obok bramki Mierzwy główkował Maciej Mysiak. W 73. minucie zadrżały serca fanów Portowców. Płaska centra Gęśli spowodowała olbrzymie zamieszanie w polu karnym Pogoni. Ostatecznie Łukasz Wróbel dalekim wykopem oddalił niebezpieczeństwo od własnej bramki.
Na odpowiedź podopiecznych Piotra Mandrysza nie trzeba było długo czekać. Dwie minuty po akcji płocczan Krzysztof Hrymowicz kąśliwie uderzył z linii pola karnego i tylko znakomitej interwencji Mierzwy gospodarze mogą zawdzięczać brak straty drugiego gola. Mimo dobrej gry w defensywie gości Wisła piątkowe spotkanie powinna przynajmniej zremisować. Płocczanie w końcówce pojedynku mieli ku temu wyśmienitą sytuację. W 86. minucie niepilnowany Masłowski z kilku metrów trafił wprost w bramkarza szczecinian. Parę minut później sędzia zakończył to spotkanie.
Szczecinianie po piątkowym pojedynku znaleźli się na pozycji wicelidera tabeli. Portowców wyprzedza już tylko Widzew Łódź. Zupełnie odmienne nastoje panują w Płocku. W tej drużynie zapowiada się na bardzo gorącą zimę. Jeżeli w tym klubie myśli się o pozostaniu na zapleczu ekstraklasy to roszady w składzie muszą nastąpić - i to duże.
Wisła Płock - Pogoń Szczecin 0:1 (0:1)
0:1 - Pęczak (sam.) 29'
Składy:
Wisła Płock: Mierzwa - Lasocki, Jarczyk, Żytko, Pęczak (46' Zaremba), Sielewski, Chwastek (34' Gęśla), Wyczałkowski, Masłowski, Grudzień (69' Wiśniewski), Koczon.
Pogoń Szczecin: Janukiewicz - Koman (36' Wróbel), Nowak, Mysiak, Pietruszka, Hrymowicz, Petrik, Woźniak (56' Parzy), Rogalski, Kowal (79' Ropiejko), Moskalewicz.
Żółte kartki: Wyczałkowski, Sielewski, Masłowski (Wisła) oraz Janukiewicz (Pogoń).
Sędzia: Paweł Dreschel (Gdańsk).