To czwarty mecz eliminacji Euro 2024 w wykonaniu reprezentacji Polski. Biało-Czerwoni do tej pory zawodzili, wygrywając tylko z Albanią (1:0). Do tego przegrali z Czechami (1:3) i Mołdawią (2:3). W obu przypadkach w kompromitującym stylu. Jednak mimo tego, na trybunach PGE Narodowego na meczu z Wyspami Owczymi było niewiele pustych miejsc.
Choć przed spotkaniem zapowiadano bojkot, to nic z tego nie wyszło. Trybuny stadionu w Warszawie po brzegi wypełniły się kibicami. Jednak nie wszystko poszło idealnie. Podczas odgrywania hymnów narodowych doszło do małej wpadki.
Zgodnie z tradycją i protokołem, najpierw odegrano hymn Wysp Owczych. Następnie z głośników wybrzmiał Mazurek Dąbrowskiego. Tradycyjnie wraz z piłkarzami odśpiewali go kibice zgromadzeni na trybunach. W pewnym momencie zapadła jednak cisza.
Trwało to krótko, ale kibice nie zawiedli. Stało się tak po drugiej zwrotce, a konkretnie przy drugim powtórzeniu refrenu. Fani jednak kontynuowali śpiewanie hymnu. Po chwili z głośników znów można było usłyszeć melodię naszego hymnu narodowego.
Polska po trzech kolejkach eliminacji miała na swoim koncie 3 punkty. Biało-Czerwoni nie mogą sobie pozwolić na kolejną wpadkę, jeśli chcą zachować szanse na awans do mistrzostw Europy.
Czytaj także:
Rywale Polaków dyskryminowani przez MKOL. To pokazuje, co rządzi w sporcie
"Żadnego wpływu". Zaskakująca diagnoza Engela ws. kadry Polski
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: najpierw tylko się przyglądał, a potem... Co za historia!