W Tiranie panowała niezwykle gorąca atmosfera. Bez incydentów nie obyło się niestety przed pierwszym gwizdkiem w spotkaniu eliminacji Euro 2024 pomiędzy reprezentacją Polski a Albanią.
Zanim niedzielny mecz się rozpoczął, na trybunach Air Albania Stadium doszło do starć kibiców obu drużyn. Później gospodarze najwyraźniej próbowali zdekoncentrować kadrowiczów, którzy pojawili się na murawie.
Mazurek Dąbrowskiego nie wybrzmiał ze stadionowych głośników, został jedynie odśpiewany. Nie tylko w przekazie telewizyjnym słyszalni byli wyłącznie podopieczni Fernando Santosa. Polski hymn niemal całkowicie został zagłuszony przez albańskich fanów.
- Nie było to normalne tempu wykonania Mazurka Dąbrowskiego. Chyba ostatni raz w tym tempie zaśpiewała hymn Edyta Górniak w 2002 roku podczas mistrzostw świata w Korei i Japonii - tak Mateusz Borek na antenie TVP 1 skomentował kuriozalną sytuację.
ZOBACZ WIDEO: "Wygraliśmy, a czujemy wstyd". Ostry komentarz po meczu Polska - Wyspy Owcze
Mając w pamięci poprzednie mecze kadry narodowej na tym terenie, można było się spodziewać, że lokalni kibice zrobią wszystko, by uprzykrzyć życie rywalom. Kilkadziesiąt sekund po rozpoczęciu meczu, sędzia musiał wstrzymać grę, bo na murawie wylądowały race.
Czytaj więcej:
El. Euro 2024: złe wieści! Polacy spadli na przedostatnie miejsce, zobacz tabelę
Gorąco na trybunach. Leciały krzesełka, wkroczyła policja