Kto za Santosa? Lato dosadnie. "Nie tak łatwo jest znaleźć 'frajera'"

WP SportoweFakty / Getty Images  Zhizhao Wu / Na zdjęciu: Grzegorz Lato (w kółku Fernando Santos)
WP SportoweFakty / Getty Images Zhizhao Wu / Na zdjęciu: Grzegorz Lato (w kółku Fernando Santos)

- Mi zarzucano, że Leo Beenhakkera zwolniłem z dnia na dzień, a są sprawy, kiedy decyzje trzeba podejmować w trybie natychmiastowym - mówi Grzegorz Lato w rozmowie z WP SportoweFakty.

We wtorek Fernando Santos spotkał się w siedzibie PZPN z Cezarym Kuleszą. Panowie dyskutowali przez dwie godziny na temat przyszłości reprezentacji Polski i samego selekcjonera. Co wiemy? (---> więcej TUTAJ).

Kulesza dał sobie jeszcze czas. Nie zadziałał pod wpływem emocji. Obaj panowie mają się spotkać jeszcze raz w tym tygodniu. Według naszych informacji - do kolejnej tury rozmów dojdzie bardzo szybko, bo już w środę.

- Mi zarzucano, że Leo Beenhakkera zwolniłem z dnia na dzień. Podpisał kontrakt i miał się z niego wywiązywać, a że odwrócił się do mnie czterema literami i zakazał wejścia do szatni, to podjąłem decyzję natychmiast, a nie po 24 godzinach czy po dłuższym czasie. Nie mogłem sobie pozwolić na takie traktowanie. A potem dziennikarze odsądzali mnie od czci i wiary, że postąpiłem nieelegancko. Są sprawy, gdy decyzje trzeba podejmować w trybie natychmiastowym - mówi Grzegorz Lato w rozmowie z WP SportoweFakty.

ZOBACZ WIDEO: Klęska Fernando Santosa w reprezentacji Polski. "Nie zgadza się nic"

- Wypłaciłem mu dwie pensje, które miał do końca kontraktu, rozliczyłem się, podziękowałem i do widzenia - mówi Lato.

Jaka decyzja?

Fernando Santos na razie zostaje na stanowisku selekcjonera, ale po kolejnym spotkaniu z Kuleszą to może się zmienić. Zresztą, gdyby władze związku chciały kontynuować współpracę z Portugalczykiem, to po wtorkowym spotkaniu pojawiłby się komunikat, że selekcjoner zostaje i dalej płyniemy w jednym kierunku

- W tym tygodniu musi zapaść decyzja. Nie ma innego wyjścia. Nowy trener też będzie potrzebował trochę czasu, musi skompletować sztab, zastanowić się nad powołaniami. Tylko bierzmy pod uwagę, że nie tak łatwo jest znaleźć "frajera", który zgodzi się podpisać kontrakt z jakimiś opcjami. Jak się podpisuje, to co najmniej na rok z gwarancjami przedłużenia w przypadku sukcesu - podkreśla były prezes PZPN.

I jednocześnie nie wierzy, że ktokolwiek zgodzi się podpisać umowę do końca eliminacji z opcją przedłużenia w przypadku awansu na Euro 2024. - To musiałby być naprawdę jakiś desperat. Tonący trener, który chwyta się brzytwy. To nie wchodzi w rachubę. Nikt nie podstawi swojego nazwiska za błędy kogoś innego - mówi.

Na kłopoty Papszun?

- Ja ostrzegałem. Byłem za tym, że selekcjonerem powinien być Polak. Jest ich paru, jak choćby Marek Papszun. Był czas na dogadywanie się, to nie, bo koniecznie trzeba było wziąć kogoś doświadczonego i zagranicznego - ocenia Lato.

Sytuacja jest bardzo trudna, bo Polska może nie wyjść z grupy i nie awansować na Euro 2024, choć po losowaniu trudno było w ogóle rozpatrywać taki scenariusz. Grupa miała być łatwa i przyjemna.

- Ja przypominam sobie, jak żeście pisali, że na Euro 2012 nie da się nie wyjść z tej grupy, że musi stać się cud, żeby nie wyjść - odparł 100-krotny reprezentant Polski.

I cud się wydarzył.

Czy Papszun będzie najlepszym wyborem? - To trener z twardą ręką. W jego Rakowie nie było przebacz. Jeśli ktoś podpadł, to zaraz go nie było. Wszyscy wiedzieli, o co chodzi - powiedział Lato.

Czasu nie ma jednak dużo, bo już za miesiąc kolejny mecz eliminacji. A za dwa tygodnie trzeba będzie wysłać powołania.

CZYTAJ TAKŻE:
Były selekcjoner reprezentacji murem za Santosem. Podaje konkretne argumenty
"Polska popełniła fatalny błąd z wyborem trenera". Bezlitosna opinia z Albanii

Źródło artykułu: WP SportoweFakty