Portugalski szkoleniowiec pracę rozpoczął w styczniu 2023 roku i miał wówczas dwa miesiące na obserwację zawodników, których zabierze na marcowe zgrupowanie przed meczami z Czechami (1:3) oraz Albanią (1:0).
Wśród powołanych na jego pierwsze zgrupowanie znalazła się jedna nowa postać: Ben Lederman z Rakowa Częstochowa.
23-latek nie doczekał się jednak debiutu. Nie otrzymał ani minuty na boisku, choć miał ku temu okazję aż cztery razy, ponieważ Santos powołał go również na czerwcowe spotkania z Niemcami (1:0) i Mołdawią (2:3). Jedynym jego występem podczas tych zgrupowań była konferencja prasowa przed wyjazdem do Pragi.
W czerwcu towarzyskie starcie z Niemcami było znakomitą okazją do przetestowania nowych twarzy. Santos wśród obrońców wytypował Przemysława Wiśniewskiego, który błyszczał formą na boiskach Serie A. W pojedynku z kadrą Hansiego Flicka Wiśniewski nie wstał z ławki rezerwowych, a w Mołdawii przesiadł się na trybuny, gdy zabrakło go nawet w kadrze meczowej.
ZOBACZ WIDEO: Piłkarzom nie chce się grać w reprezentacji? "Te małe rzeczy pokazują nastawienie drużyny"
Ostatnie występy reprezentacji pod wodzą Santosa również nie dostarczyły debiutantów, choć na liście powołanych znalazły się dwa nowe nazwiska - Marcina Bułki i Adriana Benedyczaka. Napastnik Parmy nie został wzięty pod uwagę podczas ustalania kadry na mecz z Wyspami Owczymi, a w starciu z Albanią przesiedział mecz na ławce rezerwowych.
A Bułka pojawił się na zgrupowaniu awaryjnie: w zastępstwie powołanego w miejsce kontuzjowanego Łukasza Skorupskiego Kamila Grabary. Jako piąty w hierarchii bramkarskiej debiutu się nie doczekał.
Pierwszy w historii
Santos pracował z Polską 232 dni. Poprowadził Biało-Czerwonych w sześciu meczach podczas trzech zgrupowań. To z jednej strony krótko jak na selekcjonerskie standardy, ale z drugiej strony, brak wprowadzenia nowych twarzy do reprezentacji trudno wytłumaczyć.
Zbigniew Boniek, który w 2002 roku był selekcjonerem tylko przez 137 dni, w pięciu meczach umożliwił debiut sześciu piłkarzom. A Władysław Stachurski, czyli drugi po Bońku opiekun Biało-Czerwonych z najskromniejszym stażem (167 dni), w czterech spotkaniach na przełomie 1995 i 1996 roku sięgnął po 10 debiutantów.
Aż trudno w to uwierzyć, ale Fernando Santos jest pierwszym w historii reprezentacji Polski selekcjonerem, za kadencji którego w drużynie narodowej nie zagrał ani jeden nowy zawodnik. Coś takiego zdarzało się tylko pod wodzą tymczasowych selekcjonerów jak Stefan Majewski, który w 2009 roku poprowadził Polskę w dwóch ostatnich meczach przegranych eliminacji MŚ 2010.
Ale nawet status tymczasowego nie zwalniał innych trenerów z selekcjonerskich obowiązków. Np. Krzysztof Pawlak w 1997 roku poprowadził Polskę tylko w jednym meczu z Gruzją (4:0) między kadencjami Antoniego Piechniczka a Janusza Wójcika, a i tak wprowadził w nim do reprezentacji nieżyjącego już Krzysztofa Nowaka.
Ilu graczy debiutowało u poprzedników Santosa?
A jak pod tym względem wypadli niedawni poprzednicy Santosa? Czesława Michniewicza z kadrą trwała niecały rok, ale dzięki Lidze Narodów i udziale mistrzostwach świata w Katarze, reprezentacja pod jego wodzą rozegrała 13 spotkań. Już w pierwszym przeciwko Szkocji, Michniewicz dał zagrać 90 minut Szymonowi Żurkowskiemu, na którego stawiał także w kolejnych meczach.
Oprócz tego w spotkaniach Ligi Narodów zadebiutowali kolejno Kamil Grabara, Jakub Kiwior, Mateusz Wieteska, Michał Skóraś oraz Mateusz Łęgowski. Czesław Michniewicz dużo chętniej sięgał po zawodników z polskiej ligi, a także tych, którzy aktualnie byli w dobrej dyspozycji. Łącznie uzbierało się sześciu debiutantów.
Paulo Sousa miał wizję większej rewolucji kadrowej oraz odmłodzenia składu. Na Euro 2021 zdecydował się powołać Kacpra Kozłowskiego, który do dziś jest drugim najmłodszym debiutantem po Włodzimierzu Lubańskim. Za czasów Portugalczyka debiutu doczekał się także Karol Świderski, który dziś jest już etatowym reprezentantem, a w 24 spotkaniach zdobył 9 bramek.
Łącznie pod wodzą Sousy zadebiutowało aż 12 zawodników, a oprócz wspomnianych szansę występu z orzełkiem na piersi otrzymali także: Michał Helik, Kamil Piątkowski, Rafał Augustyniak, Tymoteusz Puchacz, Adam Buksa, Jakub Kamiński, Bartosz Slisz, Nicola Zalewski, Radosław Majecki oraz Matty Cash.
Jerzy Brzęczek stawiał niekiedy na dość nieoczywiste nazwiska, dzięki czemu występami w kadrze mogą pochwalić się Rafał Pietrzak, czy Alan Czerwiński. Niemal na każdym zgrupowaniu za jego kadencji znajdowała się grupa piłkarzy, która miała okazję spróbować swoich sił w reprezentacji.
Pomagały w tym także występy towarzyskie jak np. z Irlandią, Finlandią, czy Ukrainą. Przez 2,5 roku u trenera Brzęczka zadebiutowało 16 zawodników - Arkadiusz Reca, Damian Szymański, Krzysztof Piątek, Damian Kądzior, Krystian Bielik, Sebastian Szymański, Kamil Jóźwiak, Jakub Moder, Michał Karbownik, Bartłomiej Drągowski, Sebastian Walukiewicz, Paweł Bochniewicz, Przemysław Płacheta, Robert Gumny oraz wspomniani Pietrzak i Czerwiński.
Najwięcej debiutantów u Nawałki
Adam Nawałka jako ostatni szkoleniowiec miał okazję do zgrupowań poza terminami FIFA, co pozwalało mu na testowanie zawodników z polskiej ligi. Oficjalny debiut w reprezentacji zanotowało ostatecznie 21 piłkarzy, a uwzględniając towarzyskie starcia z Norwegią, Mołdawią oraz Niemcami, takich graczy jest 31.
Ważnymi postaciami dla reprezentacji w tym czasie stali się m.in. Krzysztof Mączyński, Karol Linetty, Jan Bednarek, czy Przemysław Frankowski. Adam Nawałka postawił także na Bartosza Kapustkę, który ostatecznie pojechał z kadrą na Euro 2016 do Francji.
Waldemar Fornalik także miał szansę zaprosić ligowców na specjalne zgrupowania poza terminem FIFA w Turcji oraz Hiszpanii, podczas których kadra zagrała z Macedonią oraz Rumunią. Wówczas okazję występu otrzymali Jakub Słowik, czy Bartosz Rymaniak.
Łącznie swoje pierwsze występy w kadrze zaliczyło 15 piłkarzy, z czego zaledwie 6 w oficjalnym kalendarzu FIFA. Takimi zawodnikami są Paweł Wszołek, Arkadiusz Milik, Bartosz Salamon, Bartosz Bereszyński, Piotr Zieliński i Łukasz Szukała.
Czytaj też:
-> PZPN podjął decyzję w sprawie Santosa!
-> Tyle zapłacimy za romans z Fernando Santosem